Przedstawiany w niniejszym opracowaniu Władysław Zaleski był kierownikiem Zespołu Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy.
Co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.
Władysław Zaleski znalazł się także na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku, był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6. lipca mechanizm został uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.
Władysław Zaleski urodził się 15.03.1935 w Milnie koło Lwowa na terenie obecnej Ukrainy.
Jego ojciec – Jan Zaleski był księgowym w urzędzie gminnym, a mama – Emilia, z domu Zając, zajmowała się domem, wychowywaniem dzieci i gospodarstwem.
Jan i Emilia mieli dość duże gospodarstwo rolne. Z czwórki ich dzieci tylko jedno – Władysław przeżyło okropności wojny.
W sierpniu 1939 na urlop do rodziny w Milnie przyjechał brat Jana Zaleskiego – Franciszek.
17. września 1939 roku na tereny Polski od wschodu wkroczyły wojska rosyjskie.
Mieszkańcy okupowanych terenów zostali poinformowani, że jeśli ktoś chce wrócić do swojego miejsca zamieszkania, musi zapisać się na listę.
Franciszek Zaleski zapisał się na listę, ale wkrótce mieszkańcy zorientowali się, że pociągi nie jadą do Polski tylko na Sybir. Kiedy zapisani na listę Polacy uciekli do lasu do każdego domu wchodzili Rosjanie i mówili, że jak się nie zgłoszą to cała rodzina zostanie wysłana na Sybir.
W ten sposób stryj Władysława Zaleskiego znalazł się na Syberii, skąd wrócił dopiero z armią Andersa.
W roku 1943 zaczęły narastać wrogie nastroje w stosunku do Polaków. Ukraińcy – nazywani przez Polaków „Banderowcami” zaczęli mordować Polaków siejąc zgrozę i przerażenie swoim okrucieństwem.
Władysław Zaleski i jego matka Emilia wielokrotnie powtarzali w opowieściach przerażające szczegóły, w tym o swojej ucieczce do lasu… gdy w 1943 roku po raz kolejny przychodzili do ich wioski Ukraińcy.
W swoich wspomnieniach Władysław Zaleski wskazywał kożuszek, który wówczas miał na sobie i który… był jedyną rzeczą jaką wyniósł z podpalonego rodzinnego domu. Tak jak wielu innych Polaków musieli uciekać. Do Polski jechali 2 tygodnie wagonem bydlęcym, znaczna liczba spośród uciekających zmarła w tak tragicznych warunkach.
Rodzina Zaleskich – osiedliła się w Chełmie.
W trakcie odbywania obowiązkowej służby wojskowej okazało się, że Władysław Zaleski ma nieprawdopodobne zdolności do naprawy różnych urządzeń mechanicznych, szczególnie zegarków. Po zakończeniu służby wojskowej, postanowił zrobić kurs zegarmistrzowski w Warszawie.
W ten sposób Władysław Zaleski został zegarmistrzem – najpierw czeladnikiem, a po zdaniu egzaminu, w dniu 31. maja 1961 roku, mistrzem zegarmistrzostwa. Od 1957 wraz z kilkoma kolegami rozpoczął działalność zakładzie na ulicy Anielewicza 2, w Warszawie.
Jak każdy z rzemieślników należał do cechu – w tym przypadku do Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy.
Poza pracą w zakładzie Władysław Zaleski przez wiele lat był w Cechu rzeczoznawcą, co wiązało się z tym, że przysyłano do niego klientów z zegarkami naręcznymi, kieszonkowymi, czy wykonanymi w formie wisiorów, a także z zegarami ściennymi, aby wyceniał ich wartość, oraz sprawdzał ich autentyczność.
W latach siedemdziesiątych, w trakcie odbudowy Zamku Królewskiego zegarmistrze cechowi zobowiązali się w tak zwanym „czynie społecznym” wybudować zegar zamkowy.
Było to „za komuny”, ale odbudowa Zamku Królewskiego była rzeczywiście dziełem społeczeństwa!
Władysław Zaleski zawsze jak już się do czegoś zabierał to w te działania angażował się całym sobą. To on został kierownikiem Zespołu Budowy Zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.
We wspomnieniach tego okresu, jego dzieci – Anna i Elżbieta podkreślały, że nie widywały taty w domu. Po pracy w zakładzie usługowym wracał na chwilę, jadł kolację i jechał na Bugaj (do pracowni zlokalizowanej w suterynie, gdzie składano mechanizm zegara zamkowego).
Wiadomo, że ideą budowy zegara było wierne odtworzenie jego wyglądu, a jednocześnie stworzenie niezawodnego, potencjalnie działającego przez kolejne dziesiątki lat mechanizmu.
W tej sprawie Władysław Zaleski wielokrotnie konsultował się z zakonnikami zakonu Franciszkanów w Niepokalanowie – braćmi: Wawrzyńcem Podwapińskim i Bernardem Bartnikiem.
Wiadomo, że istotnym elementem dla konstruowanego zegara był wybór rodzaju wychwytu zegara i w tej materii zegarmistrze spierali się między sobą i to konsultowali braćmi zakonnymi. Taki właśnie spór utkwił w głowie 11. letniej wówczas dziewczynki – córki Władysława Zaleskiego – Elżbiety.
Trzej przyjaciele z okresu budowy – Zdzisław Mrugalski, Eugeniusz Wójciki, Władysław Zaleski zobowiązali się, w czynie społecznym, do końca wieku serwisować zamkowy zegar.
Na koniec tego okresu Władysław Zaleski uświadomił sobie, że chodzenie po schodach wieży zamkowej powoli przerasta jego fizyczne możliwości.
Na 75. urodziny Władysława Zaleskiego, w 2010 roku, jego rodzina zrobiła mu niespodziankę. Po wcześniejszym ustaleniu z władzami Zamku Królewskiego cała zebrana familia pojechała na Stare Miasto by wejść na wieżę Zegarową Zamku Zamkowego.
W tym gronie byli: Władysław Zaleski, jego żona – Wiesława, dzieci i wnuki. Celem inicjatywy było poznanie, w szczególności przez wnuki jubilata, dzieła zespołu zegarmistrzów kierowanych przez ich dziadka – Władysława Zaleskiego.
Czy dzięki temu wnuki lepiej zapamiętały dziadka? Na pewno tak!
Ta wizyta przy mechanizmie zegara Zamku Królewskiego w Warszawie była ostatnią dla Władysława Zaleskiego.
Po uruchomieniu zegara Zamku Królewskiego w Warszawie, Władysław Zaleski brał udział w budowie mechanizmów jeszcze co najmniej 12 innych zegarów wieżowych. Były wśród nich choćby zegar na wieży Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, czy polskiego kościoła pod wezwaniem świętego Józefa na wzgórzu Kahlenberg, pod Wiedniem.
Jednocześnie w latach 70., jeszcze w czasie głębokiego socjalizmu, Władysław Zaleski przez swojego szwagra (brata żony Wiesławy) nawiązał kontakt z kierownictwem PHW Pewex, z biurami na ulicy Stawki.
W Pewexie poza alkoholem, papierosami i ekskluzywnymi ubraniami zaczynały wtedy być sprzedawane zegarki szwajcarskie i potrzebny był zegarmistrz, który wziąłby na siebie obowiązek ich serwisowania.
Władysław Zaleski zawsze twierdził, że jeśli cokolwiek robić, to należy robić to dobrze, bo inaczej szkoda zawracać sobie głowę. W ten sposób zaczął się kolejny etap w życiu Wiesławy i Władysława Zaleskich. To czas wyznaczony terminami szkoleń i wyjazdów do Szwajcarii, celem podnoszenia ich zawodowych umiejętności.
Spełniając wymogi zagranicznych kontrahentów firma „W. Zaleski” rozpoczęła prowadzić na całą Polskę serwis zegarków szwajcarskich, sprzedawanych poprzez sieć Pewex.
Następnym marzeniem Władysława Zaleskiego było prowadzenie sprzedaży w swoim salonie szwajcarskich, prestiżowych zegarków. To również mu się udało.
„W czepku urodzony” – do czego się nie wziął to mu się udawało!
Był okres czasu, kiedy dzięki wieloletniej współpracy ze Szwajcarami prowadził sprzedaż hurtową zegarków szwajcarskich na całą Polskę. Były to marki: Omega, Tissot, Longines, Rado, Certina, Swatch.
Zdaniem bliskich mu osób, dla Władysława Zaleskiego nie było rzeczy niemożliwych. „Szklanka w połowie pełna czy pusta?”. Jego odpowiedzią zawsze było: „pełna”!
W ich oczach Władysław Zaleski był także niepoprawnym optymistą i człowiekiem z nutką ułańskiej fantazji… szczególnie przy grze w oczko. To w takich sytuacjach potrafił się zatrzymać i z miną pokerzysty czekać aż inni „pozaciągają się na śmierć” przekraczając sumę 21, a wtedy okazywało się, że on zrobił to przy… 2 punktach.
Taki właśnie był Władysław Zaleski, który nocą 1943 roku uciekał z rodziną do lasu, aby ujść z życiem.
Nikt nigdy mu nic nie dał, do wszystkiego doszedł własną pracą, a może jednak też troszkę… ułańską fantazją.
Władysław Zaleski zmarł w Warszawie w dniu 6. lutego 2016 roku.
W trzy lata później – 3. lutego 2019 roku zmarła jego żona – Wiesława Zaleska, z którą wspólnie prowadził zegarmistrzowską firmę.
Za swoje zaangażowanie Władysław Zaleski w 1984 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a za rzemieślnicy docenili kolegę w roku 1985 przyznając mu Srebrny Medal imienia Jana Kilińskiego.
Elżbieta Zaleska-Książek