Życiorys Juliusza Pazderskiego – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

https://rzemioslo.waw.pl/wp-content/uploads/2024/01/przeglad-zegarmistrzowski-i-zlotniczy.pdf?fbclid=IwAR0Z5Nxm7Ph3yqK6JOZlb2XAB7uwo0isbxzXIFxGBGHw16BcPnHvvULCTgw

W marcu 1972 roku wykonania nowego zegara na „odbudowywanym z niczego” Zamku Królewskim w Warszawie, podjął się Zespół Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. Zwieńczeniem prac Zespołu był działający od 19 lipca 1974 roku kompletnie nowy zegar, składający się z mechanicznego mechanizmu, tarcz ze wskazówkami, oraz dzwonów.

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu Juliusz Pazderski był członkiem Zespołu Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy.
Co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Juliusz Pazderski znalazł się także na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6 lipca został on uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Juliusz Pazderski był synem twórcy rodzinnej firmy – szeroko znanego Józefa Pazderskiego, który założył ją – jako rodzinny zakład zegarmistrzowski w 1898 roku na ulicy Trębackiej 5, a potem przeniósł się na ulicę Bracką 9. Firma przed pierwszą wojną światową posiadała także oddział w Częstochowie, a poza usługami zegarmistrzowskimi zajmowała się instalacją zegarów wieżowych.
W 1947 roku firma znajdowała się na ulicy Francuskiej.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Od 1949 roku firmę prowadził syn – Juliusz Pazderski przenosząc ją na ulicę Świerczewskiego 91 (lub 93) – obecnie Solidarności.
Zakład był aktywny na pewno jeszcze w roku 1995.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Na podstawie informacji z płyty nagrobnej rodziny Pazderskich na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie znane są daty:
urodzin – 19. VIII. 1923 i śmierci – 24. I. 1997 Juliusza Pazderskiego.
Na tej samej tablicy możemy przeczytać, że jego jedyny syn – Jaś „zginął śmiercią tragiczną” w wieku 7 lat, w roku 1965.
Na płycie pokazane jest także zdjęcie nagrobne Juliusza Pazderskiego.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Na zdjęciach z dnia instalacji mechanizmu zegara w odbudowywanym Zamku Królewskiego można odnaleźć Juliuszu Pazderskiego. Rozpoznanie go, ze względu na charakterystyczne: wzrost i szczupłość sylwetki nie sprawia żadnych trudności.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Jego pamiątkowa rozetka, otrzymana w podziękowaniu za udział w odbudowie zegara zamkowego pojawiła się i została sprzedana na serwisie aukcyjnym Allegro w roku 2018.
W opisie aukcji napisano:
„PLAKIETA Z 1974 DLA ZEGARMISTRZA JULIUSZA PAZDERSKIEGO ZA POMOC I PRACĘ PRZY REKONSTRUKCJI ZEGARA ZAMKOWEGO W WARSZAWIE .+ 2 DOKUMENTY , RACHUNEK Z 1906 r . I DOKUMENT 1947 r . NA NAZWISKO JÓZEFA P. KTÓRY BYŁ OJCEM JULIUSZA P.
TAKA SAGA RODZINNA RODZINY ZEGARMISTRZOWSKIEJ Z WARSZAWY.”

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Z widocznego na zdjęciu z aukcji dokumentu z 1947 roku wynika, że zakład Józefa Pazderskiego mieścił się wówczas na ulicy Francuskiej.

Juliusz Pazderski - współbudowniczy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Juliusz Pazderski wziął udział w audycji o zegarze Zamku Królewskiego, redaktor Elżbiety Elbanowskiej „Spotkania na Zamku”, wyemitowanej w Polskim Radiu w dniu 20.11.1073 roku, a zarchiwizowanej przez Profesora Zdzisława Mrugalskiego i udostępnionej w książce o Zamku Królewskim.
Link do strony z nagraniami na stronie Katalogu zegarów wieżowych: http://katalogzegary.pl/radiowe-nagrania-o-zegarze.html

Życiorys Juliusza Pazderskiego - współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

W trakcie tejże audycji Juliusz Pazderski wypowiada słowa (0:97 min – 2:25 min):
„Ojciec chodził jako młody chłopak właśnie na Zamek nakręcać ten zegar. Przez kilka lat z rzędu. Więc ja się tak ojca pytałem, a on tak mówił, że to był normalny zegar z kwadransem, nakręcany korbką, z którą trzeba było chodzić co kilka dni. Co trzy dni tam ktoś musiał być i nakręcać. To było przed 1900 rokiem.
Przed 1898 rokiem, bo już ojciec wtedy na siebie założył pracownię, którą ja dzisiaj kontynuuję.


Tak. Ojciec był przedtem uczniem zegarmistrzowskim w firmie Woroniecki, a pan Woroniecki miał ten zegar w konserwacji. Ten zegar warszawski, zamkowy.
Ojciec w ogóle budował zegary wieżowe na terenie Polski. Zbudował ich bardzo dużo.


O zegarze zamkowym mówił, że on wymagał dużo pracy. To trzeba było wchodzić na wieżę, na samą górę. Trzeba było specjalne przepustki, bo to jeszcze wtedy był zabór rosyjski i tam jakiś pełnomocnik mieszkał. Jak wchodził to nie można było mieć żadnej paczki. Bali się, żeby tam jakiś Polak nie wszedł i nie zrobił jakiegoś zamachu.


Ile to pięter schodów, dlatego każdy jak mógł, to się migał żeby do tego zegara nie iść, bo to była cała wyprawa. Był nakręcany w trzech miejscach, trzy punkty, to znaczy, że zegar był kwadransowy na pewno. Tak samo jak ten zegar, który my teraz budujemy.”

Życiorys Juliusza Pazderskiego - współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Wywiad z zegarmistrzem Juliuszem Pazderskim stanowi też fragment audycji filmowej: „Powidoki Marka Nowakowskiego. Muzy i Zegary” (11:52 min – 16:50 min). Nagranie podpisane jest jako: „Latarnia magiczna” dla 1 Programu TVP S.A. 1995.
Fragment filmu dotyczący Juliusza Pazderskiego jest dostępny na naszym kanale YouTube (po kliknięciu w tytułowy obrazek)
Z tego filmu pochodzą kolorowe zdjęcia (zrzuty ekranu) przedstawiające Juliusza Pazderskiego.

Życiorys Juliusza Pazderskiego - współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

W swoich wypowiedziach Juliusz Pazderski nie wspomina o zegarze zamkowym. Podkreśla, że jest kontynuatorem rodzinnej tradycji, że ojciec płacił mu jako dziesięcioletniemu dziecku 50 groszy na godzinę, by ten pracował przy zegarmistrzowskim warsztacie. Taka była jego metoda przekazania zamiłowania do zawodu.
Już jako emeryt podkreślał, że praca daje sens życia osobom takim jak on.

Życiorys Juliusza Pazderskiego - współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Jak wspomina Marek Biń, to właśnie Juliusz Pazderski w dniu 30.11.1974 roku, we środę wziął go za rękę i odprowadził z biura Cechu do Zakładu Konserwacji Zegarów Antycznych, na ul. Piekarskiej 6, gdzie Marek Biń rozpoczął swoją przygodę z zegarmistrzostwem.

Chętnie uzupełnimy informacje o naszym koledze, jeśli tylko takowe o nim otrzymamy.

Przy okazji publikacji życiorysu Juliusza Pazderskiego, warto udostępnić artykuł jego ojca – Józefa Pazderskiego opublikowany w Przeglądzie Zegarmistrzowskim i Złotniczym w roku 1925.

Władysław Meller
materiał Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy

literatura:
Wiesław Głębocki, Zegarmistrzowie Warszawscy XIX wieku, PWN, Warszawa 1992
Audycja radiowa redaktor Elżbiety Elbanowskiej „Spotkania na Zamku”, 1973
Film: „Powidoki Marka Nowakowskiego. Muzy i zegary”, 1995

Zaproszenie do Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych w Warszawie

Sobota w Muzeum Cechowym

Już tradycyjnie w każdą pierwszą sobotę miesiąca, w godzinach 12.00 – 18.00,
do odwiedzin Muzeum Cechowego zaprasza gospodarz miejsca – Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy, oraz inicjator i współorganizator sobotnich wydarzeń – Polskie Towarzystwo Zegarmistrzowskie.

Odwiedzając Muzeum można zobaczyć niezwykłe zegary i zegarki, wyroby z brązu, działa mistrzów optyki, przykładowe prace czeladnicze i mistrzowskie naszych jubilerów.

Statut Cechu Mosięzników

Niezwykłym eksponatem jest też prezentowany w centralnej gablocie Statut Cechu Mosiężników Warszawy z roku 1789!
W sobotę 3 lutego po raz pierwszy zostanie udostępniony zwiedzającym ciekawy, dogłębny przekaz na temat tego wyjątkowego eksponatu.

Sobotnie otwarcia Muzeum to zasługa nowo powstałego Polskiego Towarzystwa Zegarmistrzowskiego, które w ubiegłym roku, we współpracy ze Starszym Cechu zorganizowało możliwość zwiedzania Muzeum Rzemiosł Artystycznych w każdą sobotę wakacji 2023.
Zainteresowanie okazało się na tyle duże, że podjęto decyzję o kontynuacji przedsięwzięcia niezależnie od wakacji. W efekcie Muzeum można zwiedzać w pierwszą sobotę każdego miesiąca w godzinach 12:00 – 18:00.

Pierwsza sobota każdego miesiąca jest wyjątkowa!
– nasze Muzeum zaprasza

Soboty, które już były i coś więcej ze sobą niosły są opisywane poniżej!
sobota – 3 LUTEGO

Poza prezentacją eksponatów w sali muzealnej, przewidujemy specjalne prelekcje o historii Muzeum.
Prelekcje są zaplanowane w sali edukacyjnej – poziom powyżej od sali muzealnej, na godziny:
13.00, 15.00, 17.00 i będą prowadzone w zależności od zainteresowania naszych gości.
Wygłosi je Władysław Meller – zegarmistrz, członek Cechu.


W trakcie prelekcji będzie można poznać istotne fakty z historii budynku w którym dziś mieści się Muzeum, dowiedzieć się jak powstały zbiory, jak rozwijało się Muzeum w latach świetności Cechu i jak przeżyło ono trudny okres transformacji ustrojowej.

fot. Eugeniusz Szwed

Cały czas w Sali edukacyjnej Cechu jest także prezentowana wystawa związana z 50. rocznicą budowy przez naszych cechowych mistrzów zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.

Zapraszamy do Muzeum!

Statut Warszawskiego Cechu Mosiężników z 1789 roku w Muzeum Cechowym

Statut Warszawskiego Cechu Mosiężników z 1789 roku w Muzeum Cechowym

W naszym, cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych znajdującym się w budynku cechowym na ulicy Piekarskiej 20, w Warszawie, wyróżniającym się eksponatem jest prezentowany w oryginale Statut Cechu Mosiężników Warszawy. Jest on eksponowany w centralnej gablocie Muzeum i wskazywany jako unikatowy wszystkim odwiedzającym to miejsce.

gablota ze Statutem Cechu Mosiężników Warszawy

Dlaczego Statut Cechu Mosiężników Warszawy jest tak wyjątkowym eksponatem dla Muzeum przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy?

Przyznanie praw i podpisanie w 1789 roku Statutu Cechu Mosiężników Warszawy były efektem szybkiego rozwoju tego rzemiosła w mieście, stymulowanego przez imigrantów przybywających z innych części Polski, a także z Prus i Austrii. Mosiężnicy oferowali szeroki asortyment wyrobów, od naczyń codziennego użytku po unikatowe przedmioty artystyczne.

Powołanie cechu miało za zadanie walkę z „partaczami” i „przeszkodnikami”, oraz zapewnienie wysokiej jakości wytwarzanych wyrobów, a także chronienie monopolu członków cechu na sprzedaż wyrobów tego rzemiosła. Takie właśnie uprawnienia cechu zostały skodyfikowane w statucie.

Statut Cechu Mosięzników

Księga zachowana w dobrym stanie, a ciesząc się dużym szacunkiem jako dokument legitymizujący cech mosiężników, jest eksponowanym elementem wystawy Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych.

Dokument jest oprawiony w ciemnozieloną skórę ze złoconymi zdobieniami i kartuszem z herbem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Każdy z sześciu prostokątnych arkuszy pergaminu, po obydwu stronach ma malowane i złocone ramki wokół tekstu napisanego brązowym atramentem. Największe wrażenie robi pierwsza strona, ozdobiona wyszukanymi zdobieniami i symbolami heraldycznymi.

Statut Cechu Mosiężników

Jednym z najpiękniejszych detali jest inicjał łacińskiej formuły potwierdzającej zapisane w statucie przywileje i obowiązki: litera S słowa „significamus” (łac. mamy na myśli) wpleciona jest w wizerunek Orła Białego w złotej koronie.

Statut Cechu Mosiężników

W pełni klasycystyczny styl zdobnictwa, symbolika heraldyczna podkreślała wagę dokumentu, osadzając go w kontekście politycznym i topograficznym Rzeczypospolitej i jej stolicy, Starej Warszawy. Herbami zawartymi w statucie były herby króla Stanisława Augusta i kanclerza koronnego Jacka Małachowskiego, którzy potwierdzili dokument swoimi podpisami i pieczęciami, zgodnie z zasadami przywileju królewskiego.

Statut Cechu Mosiężników

Jak potwierdza tekst, Statut został zatwierdzony przez kancelarię miejską 3 stycznia 1789 roku, a następnie podpisany przez króla 4 kwietnia. Oprócz formuły początkowej i końcowej, które są w języku łacińskim, statut spisano w języku polskim. Jej artykuły zostały podzielone na dwie grupy: trzydzieści dziewięć artykułów dotyczy mistrzów rzemiosła mosiężnego, zaś kolejnych dwadzieścia cztery – czeladników tego rzemiosła.

Statut miał regulować nie tylko istotne kwestie produkcji mosiądzu, nauki rzemiosła i sposobu awansu zawodowego, ale także różne aspekty życia codziennego mistrzów, czeladników i uczniów. Starał się dawać gotowe rozwiązania wszystkich możliwych problemów, jednak wiele rzeczy nie zostało powiedziane wprost, jak na przykład fakt, że mistrzowie próbowali całkowicie uzależnić od siebie czeladników.

Jednym z głównych celów statutu było stworzenie podstaw prawnych dla monopolu. Dlatego jednym z najważniejszych artykułów był ten, który wymieniał produkty, surowce i metody zastrzeżone dla rzemiosła mosiężnego, określając w ten sposób, przynajmniej teoretycznie, granice legalnego handlu, nie naruszając praw innych cechów.

Statut Cechu Mosiężników

Zgodnie ze średniowieczną tradycją, dokument miał chronić mistrzów przed konkurencją zarówno ze strony członków innych cechów, jak i konkurencji wewnętrznej, czyli czeladników podejmujących sformalizowaną ścieżkę awansu zawodowego i dążących do wynikającej z tego niezależności.

Pod tym względem statut warszawskich mosiężników nie różni się od statutów innych cechów, tym bardziej, że zgodnie z badaniami, był on wzorowany na analogicznych przywilejach rzemieślników z Pragi i Drezna. Cały dokument (poza łacińskimi formułami inicjującymi i finalizującymi) został spisany w języku polskim. Co szczególnie w aspekcie naszego cechu ciekawe, wiele zawartych w nim sformułowań okazuje się niemal kalką tych, które znalazły się w statucie cechu złotników Starej Warszawy przygotowanym w tej samej kancelarii miejskiej cztery lata wcześniej.

Władysław Meller
materiał przygotowany na podstawie opracowania dr hab. Ryszarda Mączyńskiego, profesora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Ilustracje statutu także pochodzą ze wskazanego powyżej opracowania.

Link do opracowania bazowego: https://rzemioslo.waw.pl/wp-content/uploads/2024/01/STATUT-CECHU-MOSIEZN.pdf?fbclid=IwAR1mvZsrplcgZLNvBEI1yzlhaEkWw-cfaSmU51CzAqRIM9UTKuJaVPJ-LsE

Życiorys Mieczysława Soporka – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz

W marcu 1972 roku wykonania nowego zegara na „odbudowywanym z niczego” Zamku Królewskim w Warszawie, podjął się Zespół Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. Zwieńczeniem prac Zespołu był działający od 19 lipca 1974 roku kompletnie nowy zegar, składający się z mechanicznego mechanizmu, tarcz ze wskazówkami, oraz dzwonów. 

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu zegarmistrz Mieczysław (Edmund) Soporek należał do grona budowniczych zegara i co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej wszystkich członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz
Mieczysław Edmund Soporek – zegarmistrz

Mieczysław Soporek jest także uwieczniony na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku, był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6 lipca mechanizm został uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.

Niestety nie udało się nam znaleźć gotowego, czy przygotować wraz z kimś z rodziny życiorysu naszego kolegi Mieczysława Soporka. Nie mamy kontaktu do nikogo z potomków, czy powinowatych kolegi.
Poza zdjęciem przy mechanizmie, nie mamy też żadnej fotografii kolegi Soporka.

Zgodnie z powstańczymi biogramami i listą nekrologów Edmund Soporek urodził się 16.01.1926, a zmarł 16.07.2006 roku.

Jego osobę udaje się nam poniżej przedstawić na bazie wspomnień naszego kolegi, zegarmistrza i jego sąsiada – Dariusza Głowackiego

Złota 83 Warszawa
Złota 83, Warszawa

Sąsiedzkie, nie tylko zawodowe wspomnienie o Mieczysławie Soporku

Edmund Soporek (bo tylko pod imieniem Edmund go znaliśmy) był kolegą z tej samej ulicy Złotej prowadzącym także na niej warsztat zegarmistrzowski. My – rodzina Głowackich na Złota 62, a on Złota 83 – na rogu z ulicą Żelazną. Budynek w którym znajdował się zakład Edmunda Soporka, to przedwojenna kamienica Wolfa Krongolda, później znana także pod nazwą „Pekin”.
Prowadziliśmy zakłady dosłownie ze 100 metrów od siebie, ale nigdy nie byliśmy dla siebie niewygodną konkurencją.

Przyznam z ręką na sercu, że nie było w naszej wspólnej historii kilkudziesięciu lat zawodowego sąsiedztwa przypadku, by ktokolwiek przyszedł do nas twierdząc, że naprawiał zegarek naprzeciwko i narzekał na Edmunda – potocznie, przez przyjaciół nazywanego Mundkiem.

Edmund Soporek był bardzo dobrym fachowcem, nie obnosił się tym, wolał pracować sobie w cichości, mając swoich wiernych, odwiedzających go klientów. Nigdy nie narzekał, że nie ma pracy i nigdy też nam nie zarzucił, że lokując swój zakład później niż on na tę samą ulicę Złotą,  może zabraliśmy mu jakiegoś klienta.

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz
Mieczysław Edmund Soporek – zegarmistrz

Już jako kilkuletni chłopiec, jako Jego sąsiad (mieszkaliśmy z rodzicami Złota 67, a on miał firmę Złota 83) wielokrotnie wpadałem  do warsztatu Edmunda Soporka. Nawet tylko po to, żeby w lato się ochłodzić. Jego warsztat był wprawdzie mały, ale mocno zacieniony, usytuowany w starej kamienicy z tradycjami. Pamiętam, że po wejściu do zakładu pana Soporka wchodziło się jakby do innego świata. Właśnie bardziej ciemno jak w naszej firmie, chłodniej i był taki zapach. Zapach, który właściwie lubiłem, inny niż znałem u nas, taki zapach starości, pasty do podłogi, czy może wilgoci?
W tym warsztacie była specyficzna, tajemnicza atmosfera i ciekawy klimat.
Lubiłem tam przychodzić – po prostu wpadać choć na chwilę. Jak się biegało tu i tam po podwórkach mając te 7, czy 8 lat, to czasami trafiałem do niego. Pamiętam, że zawsze się ze mną witał i pytał co u rodziców. Teraz może to trudno zrozumieć, by dorosły poświęcał czas jakiemuś małemu, obcemu dzieciakowi. Przecież tyle roboty na każdego z nas, także na zegarmistrzowskim stole czeka.
Prawda?

Takim wyjątkowym człowiekiem był Edmund Soporek. Ja, jako mały chłopak nawet podkładając pod końcówki rymów z książki Kornala Makuszyńskiego „Przygody Koziołka Matołka” pisałem dziecinne wiersze o Panu Edmundzie. To ciekawe, ale on po prostu mnie intrygował.

Co jeszcze pamiętam? 
…raczej pracował sam, bo przyznam, że nie pamiętam nikogo innego w jego lokalu. Wiem, że w tych, no może 12 metrach kwadratowych pomieszczenia, miał taką starą antresolę i wchodził na nią po skrzypiących drewnianych schodkach-drabince. Ja tam nigdy nie wchodziłem ale zawsze się dziwiłem, jak tam może być? Pewnie musiało być tam bardzo nisko, że wchodzić trzeba było pochylonym, a pracować tylko na siedząco.

Tyle, że takie były wtedy czasy. Miejsca zawsze za mało. Warsztaty bez WC, malutkie i skromne, ale radował się człowiek, jak udało się mu w PRL-u, „w komunie” mieć coś własnego. Być niezależnym.
Być z Urzędem Skarbowym na rozliczeniu na kartę podatkową.
Ach! Raz zapłacić i mieć spokój. Bez biurokracji, której teraz mamy po dziurki w nosie.
Prawda?

Tacy rzemieślnicy, jak Soporek, czy mój tata Głowacki cieszyli się, że są po prostu na swoim.  Ciężko pracowali, ale pracowali tyle ile chcieli i tyle ile mogli. Sami o tym decydowali.

Warszawski Urząd Miasta nakazywał pracować w konkretnych godzinach. Podobnie było w całej Polsce. Zarządzenie – nakaz otwarcia warszawskich lokali – dla wszystkich tylko w godzinach: od 11:00 do 19:00.
Jednak jak pamiętam, tak pan Soporek i my, zawsze pracowaliśmy w godzinach: od 9:00 do 17:00.
Mój tato, a pewnie i tak samo Edmund Soporek (albo odwrotnie) za zgodą Urzędu Miasta mieliśmy pozwolenie, na specjalnie wybrane godziny świadczenia usług zegarmistrzowskich. Gdyby pracować, jak nakazywały przepisy, to życia człowiek by nie miał. Do godziny 19:00,  potem dojazd do domu jak do hotelu i rano znowu. I tak od poniedziałku do soboty (bo jeszcze wtedy wolnych sobót nie było, oczywiście).

Mój tata Piotr Głowacki pisał co roku specjalne pismo do Urzędu Miasta, że ze względu na słaby wzrok, to on nie może pracować po zmierzchu. Zegarmistrz pracujący z lupą w oku musi pracować za widoku, kiedy oczy nie są zmęczone.
Tata po złożeniu takiego pisma otrzymywał „wyjątkową zgodę”. Trzeba było trochę takiej „wody polać” ;-), …ale i prawdy w tym było dużo i jest do dziś. Pracować się powinno wypoczętym i rześkim.
Nieprawdaż? 🙂

W PRL-u było też tak, że zakład zamykało się na czas urlopu, na równy miesiąc. Czy to cały lipiec, czy cały sierpień. Wywieszaliśmy wtedy na wystawie kartkę „Urlop wypoczynkowy”. Było to dobre, bo w ten sposób zegarmistrze regenerowali siły na cały rok.

Było to ekonomiczne uzasadnione i możliwe, bo składało się tylko w Urzędzie Miasta pismo, że urlop jest danego miesiąca i… było się zwolnionym z wszelkich opłat wynikających z prowadzenia działalności za ten miesiąc. Na czas urlopu działalność firmy „była zawieszona”.

Dobre czasy, …pamiętam miesięczne wypady i pobyt nad morzem, całą zespoloną rodziną. Oczywiście, żeby społeczeństwo nie narzekało, że wszyscy zegarmistrze z okolicy pozamykani, braliśmy urlopy w różnych miesiącach. Z Edmundem Soporkiem zawsze wspólnie uzgadnialiśmy, kto w jakim miesiącu weźmie urlop.

Sąsiad, bo tak też na pana Soporka mówiliśmy, zawsze był układny i życzliwy, przyjazny i koleżeński. Gdy potrzebowaliśmy jakąś część do zegarka chętnie ją nam udostępniał bez pieniędzy. „Drobiazg. Pomoc sąsiedzka” się mu mówiło. A innym razem my tak mówiliśmy, gdy on był w potrzebie. 🙂

Edmund Soporek był jednak osobą raczej zamkniętą. Nie wiem, by w naszym towarzystwie mówił dużo, by mówił o sobie, czy o swojej rodzinie. Z drugiej strony był zawsze spokojny – taki stonowany. Takiego go pamiętam.

Dosyć często przychodził specjalnie do naszej firmy, bowiem, podobnie jak inni, nie tylko  warszawscy zegarmistrze miał swoich klientów, którym proponował renowację zegarków.
Do nas, do wykonujących takie renowacje kopert i cyferblatów przynosił zdemontowane z zegarków tarcze, czy obudowy – koperty, by mu je zrobić na tak zwane „fabryczne cacy”. 😉 

I tu znowu przytoczę ważne spostrzeżenie. Nie pamiętam, byśmy kiedykolwiek mieli w sprawie zlecanych nam renowacji, jakikolwiek zatarg, by w rozmowie używać podniesionego tonu głosu, pomimo, że było możliwe, że jakaś praca się opóźnia, czy też oczekiwania zlecającego były inne niż efekt naszej pracy.
Nigdy tez nasz Sąsiad nie sugerował, nie nakłaniał, by jego zlecenia wykonać w pierwszej kolejności, czy ze specjalnymi rabatami.  Dziś takie osoby się określamy jako: „dusza człowiek”.

Taki osąd mogę też potwierdzić z własnego doświadczenia, bo w czasie PRL-u, w latach 70. XX wieku jako nastolatek, w jakimś sensie pracowałem u naszego sąsiada. Oczywiście nie w jego warsztacie, ale odbierałem przyjmowane przez niego zegary i budziki i naprawiałem je w domu. Przychodziłem do pana Soporka do firmy pytając: „Panie Edmundzie, czy są jakieś budziki i prace dla mnie?”. Brałem co było do zrobienia i wieczorem, czy przez nockę naprawiałem wszystko w swoim pokoju, w domu na Złotej.

Nasz tata nas tak właśnie wychowywał. Mówił: „chcesz mieć swoje pieniądze, to je sobie zarób”, czy „poszukaj sobie pracy”. W ten sposób rozpocząłem współpracę z naszym sąsiadem – mistrzem Edmundem Soporkiem, który z dobrego serca dawał mi zarobić. Pewnie sam też miał na tyle czasu by te prace wykonywać, ale on mnie – Darkowi dawał zarobić. Nawet jeśli nie miał czasu, bo pracy mógł mieć dużo, to i tak nie musiał tego robić dla mnie.
Tak współpracowaliśmy na pewno przez kilka lat. Nieraz był tylko jeden budzik, nieraz nic, a w inny dzień nawet pięć czy sześć.

To właśnie dzięki tej współpracy, w październiku 1978 roku (dokładnie 16 października), kiedy miałem zrobić na rano jakieś zlecenia, w środku nocy, w dzienniku, w radio usłyszałem, ze Papieżem został Polak – Karol Wojtyła.
Obudziłem wtedy całą rodzinę przekazując wszystkim takiego newsa.
Dzięki komu? 
Dzięki Edmundowi Soporkowi, bo dał mi tyle pracy, że miałem „nocną zmianę” 🙂

Przyznam znowu, że na tyle lat współpracy nigdy mi nic nie oberwał z wypłaty i też ani razu nie zwrócił mi uwagi, że coś mu się w moich pracach nie podoba.
Zapewne musiały zdarzać się błędy, bo przecież w zawodzie zegarmistrza nie jest tak słodko. Każdy z zegarmistrzów na pewno się z tym zgodzi, prawda?
Pewnie były jakieś usterki i poprawki, ale on w spokojny, nauczycielski sposób prosił, by zajrzeć jeszcze raz, bo pewno jakiś drobiazg nie pozwala na nienaganne funkcjonowanie zegarka, czy budzika i trzeba go dostrzec i usunąć.

Do dziś też pamiętam i opowiadam zegarmistrzom – swoim kolegom, a także klientom zdarzenie z życia zawodowego Edmunda Soporka. Ono uczy, jak to trzeba być czujnym w obsłudze klientów. Zdarzyło się, że do firmy Edmunda Soporka weszła bogato ubrana, w futrze, majętna klientka i poprosiła o drobną usługę – powiedzmy skrócenie bransolety w jej zegarku Rolex. Edmund Soporek wziął zegarek na warsztat i przekazał, że za około 10 minut usługa będzie wykonana. Klientka na to powiedziała: „to ja sobie zapalę przed firmą” i wyszła.
Za 9 minut wchodzi pani w futerku i mówi: „jak tam mój zegarek?, czy już gotowy?”
Oczywiście. Tak. Proszę – odpowiada mistrz Soporek. Na dzisiejsze pieniądze bierze pewnie 20 złotych za usługę i dziękuje.
Za kolejne 3 minuty wchodzi pani w takim samym futrze i mówi: „udało się skrócić bransoletę? ”  Pan Soporek zdezorientowany i mocno poddenerwowany stwierdza:
Jak to? Przecież pani w futrze już odebrała ten zegarek jakieś 3 minuty temu!!!
Jaka pani?
Co pan?
To mojego Rolexa pan oddał jakiejś innej kobiecie?
Skandal!!!
Pan za to mi słono zapłaci”

Przeżył to zdarzenie bardzo mocno ten skromny, uczynny zegarmistrz.
Nie wiem na pewno, jak to się skończyło, ale chyba „rozeszło się po kościach”.
Edmund Soporek nie poszedł na jakiś proponowany układ – nawet zapłaty w ratach, tylko popytał kolegów w tym mojego tatę, a potem sprawa ucichła. Ponoć Milicja znała już tę szajkę, która na różne tego rodzaju sposoby naciągała wielu rzemieślników. Metoda zamiany osób w jednym futrze i granie bogatych klientów była im już znana.
To były takie niebezpieczne przeżycie, że po nim Edmund Soporek, poprzez Cech ostrzegał wszystkich kolegów, by uważali na próby takich „zagrań”. 

Za czasów aktywności pana Soporka i innych znakomitych zegarmistrzów nie było tak szerokiego dostępu do informacji jak jest dzisiaj, ale rzemieślnicy wspierali się i radzili sobie wspaniale.
Za to im chwała!

Zamek Królewski w Warszawie. Piątek 3.03.2023, godzina 10.00

W tamtych czasach, pewnie mieli też więcej czasu na prace społeczne, w których wyróżniał się bardzo nasz sąsiad – Edmund Soporek. To on był w zespole budowy zegara na Zamku Królewskim i był z tego faktu wtedy bardzo dumny i zadowolony.
Może czasami musiał zamknąć swój warsztat wcześniej, może musiał przepraszać swoich klientów by udać się na Stare Miasto do pracowni zespołu na ulicy Bugaj.
Tyle, że dzięki temu ja dziś spoglądając na zegar na Zamku Królewskim widzę w nim kunszt, mistrzostwo i skromność mojego sąsiada – mistrza Edmunda Soporka.

P.S.
W opisach przy pracach nad zegarem widnieje imię i  nazwisko Mieczysław Soporek. Nie wiem dlaczego nie Edmund, a Mieczysław. Edmund Soporek – tak miał na pewno wypisane na zegarze wiszącym na kamienicy przy jego punkcie zegarmistrzowskim, czy też na wystawie.
Być może nosił dwa imiona.
Tego nie wiem. Dla mnie i dla naszej rodziny – w naszej pamięci będzie on zawsze określany jako: Sąsiad, Edmund Soporek – zacny zegarmistrz!

Dariusz Głowacki
Zegarmistrz ze Złotej 62
RENOWACJE CYFERBLATÓW, WSKAZÓWEK i KOPERT

Pekin
Pekin

Rzeczywiście, tylko dla hasła Edmund Soporek znajdziemy jakiekolwiek informacje, w tym te  dotyczące „Pekinu” i Powstania Warszawskiego.
Są to przykładowo:
https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1844968,1,zapowiadany-koniec-swiata.read
https://tygodnik.tvp.pl/50133219/2-pazdziernika-1944-roku-zakonczylo-sie-powstanie-warszawskie
https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/edmund-soporek,41615.html

Zgodnie z powstańczymi biogramami i listą nekrologów Edmund Soporek urodził się 16.01.1926, a zmarł 16.07.2006 roku.
http://www.nekrologi-baza.pl/zlista/368

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz
Mieczysław Edmund Soporek – zegarmistrz

W trakcie przygotowywania materiału – życiorysu Mieczysława (Edmunda) Soporka podnieśliśmy brak zdjęć naszego kolegi. Niestety nie sprawdziliśmy wszystkich zdjęć opublikowanych i podpisanych osobami w książce Profesora Zdzisława Mrugalskiego „Zegar Zamku Królewskiego w Warszawie”.
Dziś nadrabiamy ten brak, poniżej publikując znalezione tam zdjęcie!

Wskazanie kolegi Soporka i informacja o jego obecności z kamerą, w trakcie instalacji mechanizmu zegara na wieży Zamku Królewskiego pozwoliły na wskazanie ostatniej z nieznanych osób, o które pytaliśmy na profilu społecznościowym Facebook.

Wskazanie Mieczysława (Edmunda) Soporka pozwoliło też na sporządzenie całej galerii obrazów, na których znalazł się nasz ten kolega.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Wystawa zegarków i przystawek balansowych z Błonia w salonie odCzasu doCzasu, 24 października 2023 – 20 stycznia 2024

Wystawa zegarków i przystawek balansowych z Błonia w salonie odCzasu doCzasu,
24 października 2023 – 20 stycznia 2024

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Muzeum Ziemi Błońskiej w Błoniu, Klub Miłośników Zegarów i Zegarków, oraz Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy, zapraszają na przygotowaną przez salon odCzasu doCzasu z warszawskiego Ursynowa wystawę:

„Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu”

zorganizowaną w dniach: 24 października 2023 roku – 20 stycznia 2024 roku, w siedzibie sklepu odCzasu doCzasu w Galerii Ursynów, aleja Komisji Edukacji Narodowej 36, lokal U54.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Partnerami niniejszej wystawy są także: producent współczesnych zegarków Błonie – firma Błonie sp. z o.o., oraz Wydawnictwo Zegarki i Pasja.

Impulsem do zorganizowania zapowiadanej wystawy zegarków i przystawek balansowych produkowanych w Zakładach Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu jest obchodzona w tym roku 70. rocznica powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu i wpisuje się ona w obchody jubileuszowe organizowane przez Miasto Błonie i Muzeum Ziemi Błońskiej.
Warto też zauważyć, że to właśnie 24 października 1959 roku ze stołów montażowych zakładu w Błoniu zeszły pierwsze, zmontowane z radzieckich części zegarki, które nosiły nazwę „BŁONIE”.  

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Stosunkowo długi okres trwania wystawy, jak i jej organizator nawiązują do pierwszej wystawy zegarków błońskich w Polsce. To właśnie ta pierwsza, zorganizowana 13 lat temu wystawa doprowadziła choćby do powstania szerokiej publikacji tematycznej Władysława Mellera: „Przystanek. Zegarek. Zegarki i przystawki balansowe z Błonia”, a w kolejnych latach spotęgowanie zainteresowania zegarkami z Błonia.
Od tamtego czasu wzrosła tak liczba osób zainteresowanych zegarkami z Błonia, kolekcje zegarków każdej z takich osób, jak i… ceny zegarków z Błonia.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Na łamach wspomnianej powyżej książki możemy przeczytać następującą sentencję:  

„Zorganizowana w salonie odCzasu doCzasu w Złotych Tarasach w Warszawie, w dniach od 13 września do 27 listopada 2010 roku, wystawa wyrobów zegarowych z Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu była pierwszą szeroką prezentacją tych jedynych w swoim rodzaju wyrobów polskiej produkcji.”

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Od tamtego czasu także wiedza o zegarkach błońskich oraz przystawek balansowych i ich produkcji znacząco wzrosła. To zasługa tak samej wystawy, jak i powstałej po niej wskazanej książki, co łącznie zaowocowało większym zainteresowaniem zegarkami z Błonia. Dzięki temu udało się dotrzeć do istotnych z punktu widzenia wiedzy historycznej publikacji dotyczących produkcji zegarków, ich usystematyzowania i udostępnienia.

Najlepszym  potwierdzeniem wzrostu wiedzy o zegarkach błońskich jest choćby liczba znanych zegarków z polskim, licencyjnym mechanizmem.  W trakcie pierwszej wystawy pokazano tylko jeden taki zegarek. W książce znalazła się informacja o czterech zegarkach, a dziś możemy mówić o minimum 37 sztukach zegarków pochodzących z tej jedynej produkcyjnej serii liczącej 1000 sztuk zegarków. 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

W minionym czasie pojawiły się także publikacje biograficzne o „ojcu polskich zegarków z Błonia” – inżynierze Kazimierzu Żelazkiewiczu.

Z drugiej strony odchodzą od nas te osoby, które pracowały w zakładzie w Błoniu w czasie produkcji zegarków i które byłyby w stanie w sposób pewny zweryfikować publikowane dziś informacje, a w szczególności pojawiające się niektóre opinie dotyczące produkcji polskiego mechanizmu. 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Podobnie jak pierwsza wystawa zegarków z Błonia rozszerzyła znacząco wiedzę o nich samych i spowodowała zainteresowanie się tymi zegarkami większej grupy osób, tak samo chcielibyśmy, by teraz zorganizowana wystawa przyniosła trwałe efekty związane z zegarkami z Błonia.

Jednym z takich długofalowych i przydatnych szerokiej grupie miłośników zegarków z Błonia efektów wystawy, jest zapowiadany przez jej organizatora – Władysława Meller sposób prezentacji na wystawie zegarków i przystawek balansowych.
W jego zamyśle, przygotowywana baza – tablica do ekspozycji wyrobów z Błonia będzie mogła być powielana i używana przez każdego z miłośników tych zegarków do prezentacji ich własnych kolekcji w dowolnym miejscu.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Sam sposób prezentacji staje się także inspiracją do przekazywania wielu szczegółowych informacji  o zegarkach z Błonia – do przeprowadzenia prelekcji o nich.
Autor przygotowywanej wystawy zastrzega równocześnie, że zarówno liczba ujętych na tablicy eksponatów, jak i jakość techniczna ich przedstawienia może się zmienić, jeśli w trakcie wystawy zostaną pozyskane kolejne ważne informacje, czy też tylko wyższej jakości zdjęcia. 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Zapowiedzią pojawienia się kolejnych, nowych i ciekawych informacji o zegarkach z Błonia jest także konferencja, której organizację zapowiada Muzeum Ziemi Błońskiej.

Wszystkich zainteresowanych zegarkami z Błonia zachęcamy do zapoznania się z publikacjami o tych wyrobach, a w szczególności do uzupełniania listy zegarków z polskim, licencyjnym mechanizmem, oraz listy publikacji o zegarkach z czasów ich produkcji.
 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Już teraz zapraszamy do zwiedzenia zapowiadanej wystawy:
tytuł wystawy:
„Zegarki Błonie w 70 rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu”
miejsce:
salon odCzasu doCzasu, Galeria Ursynów, aleja Komisji Narodowej 36, lokal U54
godziny otwarcia sklepu:
pn-pt: 11.00 – 19.00, sobota: 11.00-15.00
czas trwania wystawy:
24 października 2023 – 20 stycznia 2024

Zapraszają:
Wiesława Wideryńska – Muzeum Ziemi Błońskiej w Błoniu
Eugeniusz Szwed – Klub Miłośników Zegarów i Zegarków
Jarosław Durski – Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników m. st. Warszawy
Władysław Meller – salon odCzasu doCzasu

Zbiór publikacji o zegarkach z Błonia na portalu: Zegarki i Pasja https://zegarkiipasja.pl/zegarki-blonie-1958-1969

Informacje prasowe o zegarkach z Błonia z czasów ich produkcji:
https://zegarkiipasja.pl/artykul/24466-publikacje-prasowe-o-zegarach-z-blonia-z-czasow-ich-produkcji

Katalog zegarków Błonie z polskim, licencyjnym mechanizmem
https://zegarkiipasja.pl/artykul/19570-katalog-zegarkow-z-blonia-z-polskimi-mechanizmami