Życiorys Eugeniusza Wójcika – zegarmistrza, współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

W marcu 1972 roku wykonania nowego zegara na „odbudowywanym z niczego” Zamku Królewskim w Warszawie, podjął się utworzony specjalnie w tym celu Zespół Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. Zwieńczeniem prac Zespołu był działający od 19 lipca 1974 roku kompletnie nowy zegar, składający się z mechanicznego mechanizmu, tarcz ze wskazówkami, oraz dzwonów.

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu Eugeniusz Wójcik był członkiem Zespołu Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. W tym gronie kolegów, poza samą pracą nad zegarem, pełnił także funkcję zastępcy Kierownika Zespołu.

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Zespół Budowy Zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Eugeniusz Wójcik znalazł się także na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6. lipca został on uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.

Na wskazanym zdjęciu widać tylko bok jego głowy, ale na szczęście jego postać znalazła się na wielu zdjęciach dokumentujących wykonywanie, transport na zegarową wieżę i czas uruchamiania zegara.

Eugeniusz Wójcik urodził się 9 listopada 1931 roku w Warszawie. Był synem Romana urodzonego w Dąbrowie Górniczej (1.01.1895) i Stanisławy Austyn-Aksztyn urodzonej roku w Warszawie (3.04.1903)
Eugeniusz miał brata Zbyszka, który z dziadkiem Romanem znalazł się w łapance i jako dziesiąty odliczony został rozstrzelany przez gestapo.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Jego ojciec Roman był zegarmistrzem. Po wojnie swój zakład miał w Warszawie, przy ulicy Marszałkowskiej. To w tym miejscu Eugeniusz Wójcik poznawał arkana praktycznego zegarmistrzostwa.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

W marcu 1951 roku Eugeniusz Wójcik ukończył Publiczną Średnią Szkołę Zawodową nr 5 w Warszawie, uzyskując świadectwo kwalifikacyjne w zawodzie: Zegarmistrz.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika
Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Eugeniusz Wójcik status czeladnika zegarmistrzowskiego, potwierdzony dyplomem, otrzymał w roku 1952 roku, a tytuł mistrza zegarmistrzostwa uzyskał w roku 1968.
Po zdaniu egzaminów, swoją edukację zawodową kontynuował pod okiem swojego ojca – Romana.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Eugeniusz Wójcik chorował na astmę, z którego to powodu często miał silne duszności i czasami musiał przebywać w szpitalu.
Właśnie w szpitalu poznał pracującą tam jako pielęgniarka Barbarę Danielak, w której się zakochał. Młodzi pobrali się w roku 1959.
Zamieszkali tak, jak w tamtych czasach często bywało – z rodzicami Eugeniusza. Swój kącik mieli za szafą, ale w jednym pokoju z rodzicami.
W 1960 roku na świat przyszła mała Jola – córka. Dla powiększonej rodziny mama starała się o uzyskanie większego mieszkania. W 1962 rodzina, wraz z dziadkami przeprowadziła się na Wolę.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Na początku lat siedemdziesiątych Eugeniuszowi Wójcikowi udało się załatwić lokal na Starym Mieście na ulicy Świętojańskiej 19. Wyremontował przyszły zakład zegarmistrzowski, zakupił też do niego antyczne meble.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Wchodząc do tego zegarmistrzowskiego przybytku można było się czuć jak w muzeum zegarów, muzeum, w którym zegary odmierzały czas, wybijały dźwięki, kukały i dzwoniły.
Eugeniusz Wójcik lubił… nie!
On zdecydowanie KOCHAŁ swój zawód.
Dla niego, oprócz rodziny najważniejsze były zegary. Zegarmistrzostwo – to była jego druga miłość.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Zawsze był uśmiechnięty. Do klientów odnosił się z szacunkiem. Jeśli widział, że któryś z nich nie był w stanie zapłacić za usługę to wykonywał ją bezinteresownie. Miał wielkie serce. Pomagał obcym ludziom. Czynnie pomagał w „Domu Matysiaków” (Dom Pomocy Społecznej).

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

W nowym zakładzie Eugeniusz Wójcik zaczął szkolić ucznia – Pawła Wieczorkiewicza, który pod jego czujnym okiem poznawał wszystkie tajemnice zegarmistrzostwa.

Eugeniusz Wójcik często powtarzał, że zegarmistrz znaczną część swojej pracy spędzał… pod warsztatem zegarmistrzowskim, poszukując zagubionych mikroskopijnych elementów mechanizmów.

W 1968 roku na świat przyszedł męski potomek małżeństwa Wójcików – Krzysztof.
Od wtedy rodzina była w komplecie:

  • matka pielęgniarka
  • córka pielęgniarka
  • ojciec zegarmistrz
  • syn późniejszy zegarmistrz

Zakład prosperował znakomicie zaspokajając potrzeby ekonomiczne rodzinie, a do tego niósł pomoc innym. Eugeniusz Wójcik chętnie podejmował się niesienia pomocy innym, wykonywania prac społecznych w ramach działań Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy, a niezależnie w szczególny sposób związany był z Domem Rencistów im. „Matysiaków”.

Współpraca Domem Rencistów i z redakcją audycji „Matysiakowie” pomocna była w poszukiwaniach detalu jakim był przedwojenny dźwięk dzwonów zegara zamkowego, a także dla propagowania informacji o cechowym zaangażowaniu w budowę zegara.
Na falach audycji można było także usłyszeć podziękowania dla Eugeniusza Wójcika za pomoc świadczoną innym.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Nadszedł czas na zegar na Zamku Królewskim. Budowie jego mechanizmu poświęcał cały czas. Nie cały „czas wolny”, bo wolnego czasu nie miał, ale wszystko i ponad to, co mógł.
W zakładzie wykonywał czynności konieczne, potem zajmował się zegarem. Do pracy na Świętojańską wychodził rano, późnym wieczorem wracał z pracowni na Bugaj. Dzieci go nie widywały w tamtym czasie, żona woziła mu obiady na Bugaj.
Ten zegar był jego największym „skarbem” i „przeznaczeniem”, a udział w Zespole Budowy Zegara wielką dumą.
Bywał zmęczony, ale był szczęśliwy!

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Na wieżę Zamku Królewskiego przyprowadził też córkę, młodą dziewczynę – autorkę niniejszego tekstu. Dzięki tej wizycie mogła się ona zachwycić wielkością mechanizmu, kręcącymi się kołami przekładni i jakimiś takimi dziwnymi łopatkami, które niespodziewanie zaczynały się poruszać i bardzo szybko się obracały.

Zdjęcie z opracowania: życiorys Eugeniusza Wójcika

Po zbudowaniu zegara na Zamku Królewskim Eugeniusz Wójcik znalazł się w zespole, który montował mechanizm – pochodny od mechanizmu zegara Zamku Królewskiego, na wieży kościoła pod wezwaniem świętego Józefa, na wzgórzu Kahlenberg pod Wiedniem.
Potem brał jeszcze udział w budowie i instalacji tak samo pochodnego od mechanizmu zegara zamkowego zegara kwiatowego znajdującego się przy Pałacu Kultury i Nauki.

Eugeniusz Wójcik zmarł niespodziewanie 29 kwietnia 1976 roku, w swoim zakładzie zegarmistrzowskim na Świętojańskiej 19.

Miał 45 lat i… jeszcze tyle dobrych rzeczy do zrobienia było przed nim.
Jego żona – Barbara była jeszcze młoda, córka Jolanta miała niespełna 16 lat, a syn Krzysztof lat 8.

Zaraz po śmierci Eugeniusza Wójcika pomoc rodzinie okazali koledzy zegarmistrze i cechowi przyjaciele. Barbara Wójcik, prowadziła dalej zakład zegarmistrzowski. Musiała wykazać się umiejętnościami i zdać egzamin czeladniczy. Dużą pomocą w nauce zawodu był dla niej wyszkolony przez Eugeniusza Wójcika zegarmistrz – Paweł Wieczorkiewicz. To on przekazywał Barbarze Wójcik podstawy zawodu i wspierał ją w prowadzeniu firmy.
W późniejszym czasie, przez jakiś okres, w pracach zegarmistrzowskich w zakładzie pomagał Barbarze Wójcik jej syn Krzysztof.

Okrągła, 50. rocznica budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie pozwoliła mi na zebranie wspomnień o Eugeniuszu Wójciku – moim ojcu i najlepszym tacie na świecie.
Cieszę się, że udało się to zrobić, mimo że w chwili śmierci ojca miałam tylko 16 lat, a wszystkie te zdarzenia miały miejsce co najmniej 47 lat temu.

Z radością pozwalam sobie poniżej zamieścić wspomnienie o moim ojcu przygotowane przez Pawła Wieczorkiewicza – jego ucznia i najbliższego współpracownika.
Proszę też o umieszczanie tutaj informacji i wspomnień wszystkich kolegów ojca, którzy go pamiętają, czy też znanych informacji o nim.

Jolanta Nierzwicka z domu Wójcik

Wspomnienia:
Paweł Wieczorkiewicz o Eugeniuszu Wójciku
Szef specjalizował się w naprawach zegarów antycznych. Miał bardzo dużo zleceń, a zakład cieszył się dużą renomą. Przychodziło do nas wielu celebrytów i szeroko rozpoznawalnych osób takich jak choćby: Piotr Paleczny, Kazimierz Rudzki, Joanna Szczepkowska, Jan Świderski, Jerzy Waldorf, Roman Wilhelmi i wielu, wielu innych.
Szef często jeździł po domach w celu ustawiania chodu zegarów, potem jeździliśmy razem. Kiedy już się nauczyłem ustawiania zegarów i zdobyłem zaufanie szefa jeździłem także sam.
To było ważne odciążenie dla szefa.
Razem jeździliśmy do różnych placówek, takich jak choćby; Dom Pracy Twórczej, Ministerstwo Zdrowia i do różnych miejscowości jak choćby Obory – koło Konstancina, czy do Lasek.
Z ramienia Zarządu Cechu szef był opiekunem pracowni starych zegarów przy Muzeum Cechowym. Naprawiał muzealne antyki.
Szef wprowadził mnie w wielki świat. Dla chłopaka z Piaseczna, Warszawa – Stare Miasto – renomowany zakład zegarmistrzowski, to była chluba i… oderwanie od złych rzeczy.
Eugeniusz Wójcik zawsze był wesoły, pogodny i dowcipny. Potrafił na każdą okazję znaleźć wesołe powiedzonka. Zawsze też był uprzejmy dla klientów i spotykanych osób.
Dla mnie był, jak to się dziś mówi: GURU!
Dzięki niemu jestem zegarmistrzem i potrafię przywrócić do życia stare, antyczne zegary.
Na nowo tchnąć w nie duszę.
Paweł Wieczorkiewicz

Władysław Meller – zapamiętane wspomnienia Profesora Zdzisława Mrugalskiego o Eugeniuszu Wójciku
Profesor Mrugalski niezwykle cenił sobie współpracę Eugeniuszem Wójcikiem i wielokrotnie podkreślał jego zaangażowanie przy budowie mechanizmu zegara na Zamku Królewskim. Wspominał także, że to Eugeniusz Wójcik zdawał relację z dokładności działania zegara zamkowego, bo pracując na ulicy Świętojańskiej mógł bez problemu sprawdzać zachowanie jego mechanizmu słuchając sygnalizacji dźwiękowej.
Wspominał także, że tuż po uruchomieniu zegara zamkowego, Eugeniusz Wójcik zwrócił uwagę, że bracia Jezuici poprawili dokładność działania swojego – umieszczonego na wieży kościoła Matki Bożej Łaskawej zegara, który do tamtego czasu chodził mało dokładnie.
Doskonale zapamiętałem też przekaz Profesora, który cytował Eugeniusza Wójcika po zakończeniu budowy mechanizmu. Miał on powiedzieć, że: „my wprawdzie ten zegar stworzyliśmy, ale my już go remontować nie będziemy, bo on nas przeżyje”.

Eugeniusz Wójcik, Władysław Zaleski i Zdzisław Mrugalski, tuż po ukończeniu budowy zobowiązali się społecznie, do końca wieku konserwować zegar.
Eugeniusz Wójcik zmarł niestety w niespełna dwa lata po zakończeniu budowy.
Władysław Meller

Spotkanie przedstawicieli Zamku Królewskiego i Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

W dniu 22 lutego o godzinie 14., w pierwszym w tym roku i kolejnym roboczym spotkaniu, zaplanowanym w Zamku Królewskim, którego tematem były oczywiście obchody 50. rocznicy budowy zegara na Zamku Królewskim uczestniczyli:

– ze strony Zamku Królewskiego: Dyrektor Ziemowit Koźmiński, Bożena Radzio, Agnieszka Andrzejewska Kurek, Regina Lubelska i Michał Sobieraj
– ze strony Cechu: Jarek Durski i Władysław Meller

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

Już na wstępie podano informację o obchodach: „Urodziny Starówki” warszawskiej (71 lat od 1953 roku), które wypadają w tym samych czasie co jubileusz zegara – 19 lipca 2024 roku. W uroczystości te Zamek Królewski poza standardowymi działaniami, włączy się obchodami jubileuszu zegara.
Dzięki przekazanej informacji, w obchody „Urodzin Starówki” prawdopodobnie włączy się także cechowe Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych.

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

Niezależnie od powyższych obchodów, ze strony Zamku Królewskiego przekazano także, że tegoroczne uroczystości jubileuszowe – 40. rocznica udostępnienia Zamku Królewskiego zwiedzającym będą zorganizowane w sierpniu bieżącego roku.
Ze strony Cechu poinformowano, że prowadzone działania (życiorysy budowniczych, artykuły i wystawy) są zdaniem Cechu przyjmowane pozytywnie. Teraz trzeba przygotować finał obchodów.

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

Przechodząc do omawiania konkretnych działań jubileuszu zegara, Zamek Królewski zasugerował, by zorganizować specjalne zwiedzanie pomieszczenia z mechanizmem zegarowym. Ze względu na wielkość tego, poniższego i jeszcze niższego pomieszczenia (mieszkania zegarmistrza), oraz sposobu dojścia do nich konieczna jest funkcjonalna i zapewniająca ciekawe przekazy organizacja tego przedsięwzięcia.

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

Ze strony przedstawicieli Cechu padła sugestia, by na rozpoczęcie uroczystości – o godzinie 11.15, podobnie jak 50 lat temu zegar wybił informację o stanie czasu w sposób specjalny – jedenaście uderzeń w dzwon godzinowy i jedno uderzenie w dzwon kwadransowy.
Zaproponowano także, by wybrane osoby ze zwiedzających mogły wyzwalać bicie na dzwonie, lub dzwonach. Wyłanianie takich wybrańców i sposób sygnalizacji dźwiękowej, to kwestia do uszczegółowienia.

Wydaje się, że powiadomienie mediów o nietypowym zachowaniu zegara zamkowego w tym wyjątkowym dniu może zapewnić ich większe niż normalnie zainteresowanie tego rodzaju rocznicą.
O godzinie 11.15 z Wieży Zygmuntowskiej, zwanej także Wieżą Zegarową, tradycyjnie jest odgrywany Hejnał Warszawski. W trakcie rozmowy dyskutowano, czy wyjątkowo można dodatkowo zagrać okolicznościowy, dedykowany rocznicy utwór na trąbkę.

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

W kwestii muralu okolicznościowego, o którym była mowa na poprzednim spotkaniu niestety niewiele się zadziało. W budynku, o którym myślano pod kątem muralu, w spółdzielni zmienił się zarząd i trzeba sprawę zaczynać od początku, a cechowego wsparcia osobowego do pracy brak.

Ze strony Cechu zasugerowano, że można przygotować platformę z działającym mechanizmem zegara wieżowego o konstrukcji pochodnej do zegara Zamku Królewskiego. Mechanizm taki kilka lat temu wykonali zegarmistrze: dziś nieżyjący już Marek Górski i prowadzący zakład na ulicy Świętojerskiej Marek Biń. Mechanizm ten może być do dyspozycji Cechu w trakcie obchodów jubileuszu. Debatowano nad możliwością i miejscem potencjalnego usytuowania tego mechanizmu.
Jego prezentacji na pewno powinny towarzyszyć plansze cechowe przedstawiające historię zegara i jego budowy.

Na okoliczność obchodów nie jest przewidziana żadna konferencja, ale wykład na temat czytelności wskazań zegara zamkowego, o którego przygotowaniu nadmieniono i inne ciekawe przekazy mogą być nagrane i udostępnione na stronie Zamku Królewskiego w internecie.

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

Rozmawiano na temat możliwości wizualnej informacji o jubileuszu na budynku Zamku Królewskiego. Wydaje się, że nie ma żadnej opcji zamontowania trwałego banneru, a ewentualny napis w formie świetlnej wymaga uszczegółowienia (wiadomo, że w lipcu noc przychodzi… późno 😊).

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

Pan Michał Sobieraj wspomniał o możliwości zorganizowania rodzinnej zabawy, w trakcie której uczestnicy, według własnej wizji, będą malowali fasadę Zamku Królewskiego.

Jubileusz zegara spotkania Zamek - Cech

7 czerwca do Zamku Królewskiego zjadą dzieci z całej Polski…
Wiadomo!
Zamek Królewski zorganizował konkurs plastyczny: ZEGAR HISTORII
7 czerwca odbędzie się Gala podczas której, w kilku turach wieżę i zegar będą odwiedzać goście. Ważne, by specjaliści z cechu zegarmistrzów każdej z grup opowiedzieli w kilku słowach o mechanizmie zegarowym. Uczestnikami gali będą dzieci w różnych grupach wiekowych, począwszy od klas 1, a skończywszy na klasach 7 i 8 szkoły podstawowej..

Na koniec spotkania zasugerowano rezerwację terminu na kolejne takowe. Wstępnie jest mowa o 4 kwietnia.

Władysław Meller

Zegar historii. Zamek Królewski w Warszawie zorganizował konkurs plastyczny dla dzieci

„Zamek w dziecięcej wyobraźni”

W cyklu konkursów: „Zamek w dziecięcej wyobraźni”, który organizuje Zamek Królewski w Warszawie, w tym roku, w związku z 50. rocznicą odtworzenia zegara na wieży zamkowej i zakończenia jubileuszu odbudowy Zamku Królewskiego, organizator zaprasza uczniów klas szkół podstawowych z całej Polski i ze szkół polonijnych, do wzięcia udziału w wyjątkowym, bo zegarowym konkursie artystyczno-historycznym.

„Zamek w dziecięcej wyobraźni”


Tegoroczna edycja konkursu „Zamek w dziecięcej wyobraźni” nosi tytuł: „Zegar historii. Fascynujące opowieści wieży zegarowej”.

Zgodnie z przekazem organizatora, konkurs kierowany jest do dzieci ze szkół podstawowych, świetlic, domów kultury, bibliotek i ognisk plastycznych.
Troszcząc się o docenienie opiekunów młodych artystów, Zamek Królewski nauczycielom i koordynatorom pierwszego etapu konkursu zapewnia podziękowanie z zaświadczeniem o współudziale w przedsięwzięciu.

„Zamek w dziecięcej wyobraźni”,

Dla zainteresowanych Zamek Królewski – jako organizator konkursu przygotował: Regulamin, wyznaczył kategorie wiekowe i rodzaj prac plastycznych (dowolne z wyłączeniem prac przestrzennych i makiet), oraz filmów.

Wszystkim zainteresowanym tworzeniem prac plastycznych i filmowych, organizator przedstawił możliwe, przykładowe inspiracje, którymi są:
historia wieży i zegara – powstanie, dzieje, zniszczenie i odtworzenie
zegary z kolekcji Zamku Królewskiego, ich twórcy i właściciele
Zamek i zegar jako świadkowie historii

Dla tych inspiracji organizator wskazał odpowiednie strony internetowe i nagrania filmowe.

Niezdecydowanym organizator udostępnia nagrania z poprzednich edycji konkursu: „Zamek w dziecięcej wyobraźni”. To jest na pewno najlepszy sposób do przekonania takich wątpiących dzieci i ich opiekunów.

„Zamek w dziecięcej wyobraźni”

Potencjalni chętni i poszukujący inspiracji zdecydowanie powinni obejrzeć nagranie filmowe w którym „zamkowy przewodnik” pokazuje zegary: „wiszące na ścianach, stojące na meblach i kominkach”, „tykające i ciche”, „małe, duże i prawdziwe olbrzymy”.
Potwierdza też, że: „Zamek Królewski to miejsce pełne niezwykłych zegarów”, a „wiele z nich to prawdziwe dzieła sztuki”.
Stwierdza, że: „wśród nich jest jednak pewien szczególny strażnik czasu…” – mowa oczywiście o zegarze z Wieży Zygmuntowskiej.

Wszystkie informacje o konkursie można znaleźć na stronie internetowej Zamku Królewskiego w Warszawie:
https://www.zamek-krolewski.pl/zegarhistorii

„Zamek w dziecięcej wyobraźni”,

My, jako Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy i wykonawca „Strażnika czasu” zdecydowanie zachęcamy dzieci do wzięcia udziału w konkursie, dorosłych, posiadających pociechy w wieku szkolnym do zachęcania do wzięcia udziału, a wszystkich innych do zapoznania się z tematem i kibicowania uczestnikom.

Możemy też wesprzeć zainteresowanych zegarowym tematem z Zamku Królewskiego, wskazaniem artykułu, który rok temu pojawił się na cechowej stronie internetowej, a którego nie podali organizatorzy konkursu.
https://rzemioslo.waw.pl/zegary-zamku-krolewskiego-w-warszawie-czesc-i/

Czasu jest sporo, ale jak wszyscy wiemy biegnie on nieubłaganie i do tego bardzo szybko. Prace konkursowe można składać do 20 kwietnia 2024 roku!

Władysław Meller

Życiorys Marka Górskiego – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

W marcu 1972 roku wykonania nowego zegara na „odbudowywanym z niczego” Zamku Królewskim w Warszawie, podjął się Zespół Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. Zwieńczeniem prac Zespołu był działający od 19 lipca 1974 roku kompletnie nowy zegar, składający się z mechanicznego mechanizmu, tarcz ze wskazówkami, oraz dzwonów. 

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu zegarmistrz i inżynier Marek Górski należał do grona budowniczych zegara i co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej wszystkich członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Marek Górski  jest także uwieczniony na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku, był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6 lipca mechanizm został uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.

Historia życia

Marek Górski urodził się w dniu 28 listopada 1944 roku, choć w dokumentach osobowych jako jego data urodzenia figurował dzień 1 stycznia 1945 roku.

Marek Górski zegarmistrz

Był synem Henryka Górskiego – zegarmistrza od 1947 roku działającego w Pruszkowie i jego żony Zofii. W czasie choroby Henryka Górskiego, to właśnie Zofia Górska prowadziła rodzinny zegarmistrzowski zakład usługowy w Pruszkowie. Marek Górski posiadał także siostrę – Barbarę.

Nauka i praca

W latach 1952 – 1959 Marek Górski pobierał nauki w Pruszkowie, w Szkole Podstawowej nr 1 imienia Józefa Piłsudskiego[i] i później w latach 1959 – 1964 w Technikum Mechanicznym w Pruszkowie.

Marek Górski harcerz - zegarmistrz

Studia wyższe rozpoczął na Politechnice Wrocławskiej, jednak ze względu na stan zdrowia ojca przeniósł się na Politechnikę Warszawską.
Wydział Mechaniki Precyzyjnej (obecnie Mechatroniki) ukończył 21 marca 1970 roku, w specjalności Drobne Mechanizmy. Tak kierunek, a w szczególności specjalność naukowa były „najbardziej zegarmistrzowskimi” profilem studiów na technicznych uczelniach wyższych w Polsce.
W trakcie studiów poznał swojego przyszłego „mistrza” i przyjaciela, późniejszego profesora Nauk Technicznych – Zdzisława Mrugalskiego.
Także w czasie studiów poznał będących zegarmistrzami braci zakonnych z Niepokalanowa.

„Przygotowując materiały do pracy dyplomowej pod tytułem: „Konstrukcja mechanizmu zegarowego z napędem elektrycznym” trafiłem do Niepokalanowa”  – przekazywał Marek Górski w swoich wspomnieniach z czasów studiów na Mechanice Precyzyjnej.
W ten sposób zaprzyjaźnił się z nestorami polskiego zegarmistrzostwa – braćmi  Wawrzyńcem, Aleksandrem Podwapińskim i Bernardem Bartnikiem, autorami monumentalnego, wielotomowego dzieła obejmującego cały ówczesny zakres wiedzy zegarmistrzowskiej. To właśnie na dla przygotowywanych książek, na prośbę ich autorów, Marek Górski wykonywał dla nich rysunki techniczne niezbędne dla wydania kolejnych, książkowych  pozycji.

Marek Górski zegarmistrz


Zaraz po ukończeniu studiów w 1970 roku, zgodnie z nakazem rozpoczął pracę jako inżynier. Został zatrudniony na stanowisku konstruktora w biurze projektowym w Centralnym Biurze Konstrukcji Obrabiarek w Pruszkowie.
W roku 1977 zakończył pracę w CBKO w Pruszkowie i przejął od swojej matki prowadzenie rodzinnego zakładu zegarmistrzowskiego.

Marek Górski zegarmistrz

Znaną nie tylko w Pruszkowie firmę prowadził nieprzerwanie do roku 2017 – do chwili pogorszenia się jego stanu zdrowia.

W Zespole Budowy Zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Dzięki wykształceniu i znajomości zegarmistrzostwa, zgodnie z sugestią braci zakonnych z Niepokalanowa Marek Górski został zaproszony  do włączenia się w prace Zespołu Budowy Zegara na odbudowywany wówczas Zamek Królewski w Warszawie. Zespół ten powstał w marcu 1972 roku, przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy.

„Dostałem depeszę (telegram) z Cechu. Nawet jeszcze na pewno gdzieś ją mam.

Zaproszono/wezwano mnie do Cechu.
To bracia zakonni z Niepokalanowa zaproponowali mnie i Profesora Mrugalskiego.
Ja wykonywałem dla niech rysunki techniczne do ich publikacji.
W czasie rozmów w Cechu wspomniałem o mistrzu Władysławie Zaleskim, który potem został kierownikiem zespołu.
Znałem go i ceniłem za wiedzę zawodową i wyrozumiałość. To u niego moja mama, w czasie choroby ojca zdawała egzamin zawodowy z zegarmistrzostwa. Taki egzamin był konieczny, by móc prowadzić zakład usługowy w tamtych czasach.”
– wspominał w rozmowie z kolegą i autorem niniejszego tekstu – Władysławem Mellerem.

Marek Górski zegarmistrz, Profesor Zdzisław Mrugalski

Przy współpracy z Profesorem Zdzisławem Mrugalskim Marek Górski przygotował założenia konstrukcyjne, a po ich zatwierdzeniu przez Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie, także przy wsparciu Profesora Mrugalskiego opracował projekt konstrukcji mechanizmu zegara zamkowego.

Dyrekcja CBKO wyraziła zgodę, by Marek Górski mógł przeznaczyć połowę swojego czasu  pracy w zakładzie na prowadzenie prac konstrukcyjnych związanych z projektowanym zegarem. Także dzięki zgodzie pracodawcy, przy wykonaniu kompletnej dokumentacji Markowi pomagała kilkuosobowa grupa współpracowników z biura. Nie licząc godzin pracy spędzonych przy projektowaniu i kreśleniu, wykonali oni rysunki wszystkich detali mechanizmu zegara Zamku Królewskiego w Warszawie.
Konstrukcja zegara na Zamku Królewskim w Warszawie, to niepodważalnie dzieło inżyniera, zegarmistrza Marka Górskiego.

Marek Górski zegarmistrz

W trakcie kompletowania, montażu i sprawdzania działania mechanizmu prowadzonych w udostępnionej na te prace suterynie przy ulicy Bugaj, często odwiedzał to miejsce. W trakcie swoich wizyt Marek wspierał pracujących tam wieczorami, montujących mechanizm zegara zegarmistrzów.

Marek Górski zegarmistrz

W dniu 19 lipca 1974 uroczyście przewieziono mechanizmu zegara z Muzeum Cechowego na Plac Zamkowy i dalej na wieżę, kończonego właśnie w stanie surowym Zamku Królewskiego. Uczestnictwo Marka Górskiego w tych wydarzeniach była zaszczytnym obowiązkiem i zostało uwiecznione na licznych fotografiach z tego wydarzenia.

Równocześnie z zaprojektowaniem mechanizmu zamkowego, którego twórcy zastrzegli iż ma być niepowtarzalny, na desce kreślarskiej inżyniera Marka Górskiego, przy współpracy z Profesorem Zdzisławem Mrugalskim, powstała konstrukcja mechanizmu „do szerokiego stosowania”.
Był to mechanizmem mniejszy od tego dla zegara Zamku Królewskiego, modułowy, pozwalający na wykonywanie zegarów o różnym stopniu skomplikowania konstrukcji. Przy odpowiednim skompletowaniu mógł to być: sam mechanizm chodu, zegar z biciem półgodzin i godzin, zegar z biciem półgodzin, godzin i kwadransów
Dzięki takiemu posunięciu, doskonałymi, mechanicznymi zegarami może poszczycić się wiele budynków przestrzeni publicznej nie tylko w Polsce. Zegary były wykonywane przez zegarmistrzów, w różnych składach osobowych, ale zawsze z Markiem Górskim. W niektórych przypadkach wykonawcy mechanizmu „podpisywali się” na kole wychwytowym nowo tworzonego mechanizmu.

Marek Górski zegarmistrz

Wśród tych mechanicznych zgarów należy wymienić przykładowo: Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie, kościół p.w. Świętego Józefa na Kahlenbergu pod Wiedniem, Kolegiatę w Łowiczu, budynek poczty w Dąbrowie Górniczej, Ratusz w Piasecznie, czy widoczny na zdjęciu mechanizm zegara kwiatowego przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz

Już w XXI wieku, po 19 latach przerwy,  w roku 2008 mechaniczny zegar powstał na jednym z budynków kompleksu stajni w Krasnopolu, w Stadninie Koni nad Wigrami.

Związane z działalnością Marka Górskiego, zegarowe, lokalne – pruszkowskie wydarzenie, odbyło się jeszcze przed uruchomieniem najważniejszego w jego życiu zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.
We wspomnieniach pośmiertnych Marka Górskiego, Mirosław Wawrzyński przekazywał: 
„30 kwietnia 1974 na wieży Pałacyku „Sokoła” w Parku im. T. Kościuszki w Pruszkowie uruchomiono zegar, którego mechanizm był prototypem dla tego, który wykonano dla Zamku Królewskiego w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz

Zegar na Pałacyku „Sokoła” bez zakłóceń pracuje do dziś, odmierzając i sygnalizując mieszkańcom Pruszkowa upływający czas.

Zegar ten jest unikalny na skalę globu, a zarazem jest on prawdziwie przemysłowo–pruszkowski. Narodził się bowiem w Pruszkowie siłami czynu społecznego z pomocą głównych, miejskich zakładów mechanicznych. Projekt wykonał na deskach kreślarskich w CBKO inż. M. Górski ze wsparciem Z. Urbańskiego. Część jego elementów odlano i wytoczono w Zakładzie Przemysłowym 1 Maja – w „Mechanikach” przy ul. Sienkiewicza. Porcelanową tarczę wypalono w „Porcelicie” przy ul. B. Prusa, a inne podzespoły zrobiono w warsztatach ZNTK przy ul. 3 Maja. Do budowy samego mechanizmu zegara włączyły się także pruszkowskie spółdzielnie pracy. W ten sposób od 30 kwietnia 1974 r. Pruszków ma swój bardzo oryginalny i własny, miejski, mechaniczny zegar.”

Marek Górski był cenionym wśród braci zegarmistrzowskiej, a przy wykonywaniu zegarów przestrzeni publicznej  współpracował z: Profesorem Zdzisławem Mrugalskim, Janem Gorajem, Władysławem Zaleskim, Markiem Biniem, Wiesławem Bieleckim, Zbigniewem Urbańskim, Tadeuszem Charytoniukiem, Bogdanem Urbanem, Wiesławem Rykowskim, Jurkiem Dybowskim, Maciejem Kwiatkowskim, Markiem Marszałkiem, Wojciechem i Stefanem Kamińskimi.

Marek Górski zegarmistrz

W późniejszych pracach zegarmistrza Marka Górskiego podporą i kontynuatorem rodzinnej tradycji był, i jest dzisiaj syn – mistrz zegarmistrzostwa Bartłomiej Górski, którego wspiera żona – czeladnik zegarmistrzowski – Magdalena Górska.

Na Mechanice Precyzyjnej i Studium Wojskowym

Witold Jaszczuk, który był kolegą Marka w grupie dziekańskiej z czasów studiów, wspomina go następująco: „Pamiętam doskonale, jak na studiach, na ćwiczeniach kreśliliśmy wychwyt Grahama posługując się wiedzą ze skryptu Prof. Trylińskiego. Dla mnie to był to tylko epizod, a dla Marka pewnie element zawodowych zajęć.
Byliśmy kolegami ze wspólną pasją, bo obu nas fascynowały motocykle i obaj je mieliśmy.

Marek Górski zegarmistrz

Pamiętam też fatalny wypadek Marka, który jechał motocyklem za autokarem z naszą wycieczką studencką. Z ciężarówki jadącej tuż przed Nim wiatr poderwał arkusz jakiejś płyty. Ta uderzyła w Marka i to że przeżył było szczęśliwym w nieszczęściu zbiegiem okoliczności. Nie bez znaczenia było to, że jechał on na motocyklu z wózkiem bocznym i dzięki temu się nie wywrócił. O ile pamiętam po wyleczeniu złamania ręki zrezygnował już z motocykla.

Marek Górski zegarmistrz

Widywaliśmy się prawie codziennie, jak to ludzie na jednym roku. Pamiętam że był zawsze spokojnym, zrównoważonym i pogodnym. Nie miał najlepszych stopni wśród kolegów z roku, ale na tyle dobre, aby spokojnie rok po roku kontynuować studia. Mieszkał w domu rodzinnym, więc w odróżnieniu od mieszkańców akademika nie był tak dobrze znany szerszemu gronu kolegów.”

Mój rodzinny zegar ścienny, firmy Gustav Becker, działający od prawie 150 lat oczywiście był naprawiony ręką Marka Górskiego.” – przekazał też Witold Jaszczuk.

Marek Górski zegarmistrz

Ciekawostka, która dotyczyła również marka Górskiego, a którą opisał Witold Jaszczuk dotyczy Studium Wojskowego, w którym zajęcia odbywali studenci. Dziś takie zdarzania wydawać się mogą opowieściami „science fiction”, ale tak wyglądały realia tamtych lat.
„Wojsko w Studium Wojskowym mieliśmy jeden dzień w tygodniu na drugim i na czwartym roku. Zajęcia były w Studium na ul. Koszykowej, lub na WAT. Strzelanie na poligonie w Wesołej, zajęcia poligonowe na poligonie WAT. Mundury mieliśmy w domu i raz w tygodniu, w tych mundurach szło się na tę Koszykową. Ja wspominam to raczej źle, gdyż idąc a zajęcia, obowiązkowo w mundurze musiałem salutować wszystkim starszym stopniem. Czyli… ze 200 razy. Jak się jakiegoś oficera nie zauważyło, to potrafił dla sportu z lekka obsobaczyć.
Ja mieszkałem przy al. Niepodległości róg Filtrowej i narzekałem, a… Marek dojeżdżał z Pruszkowa.

Marek Górski zegarmistrz

Zajęcia w studium były na rozmaitym poziomie, oficerowie też różni. Studenci nie traktowali tego zbyt poważnie i stale były jakieś „draki” lub wygłupy po których ich sprawcy lądowali u fryzjera, lub na przykład w domu by poprzyszywać guziki.  Afer z Markiem nie pamiętam, bo… pewnie ich nie było. Marek był poukładanym, spokojnym człowiekiem i raczej nie podpadał w wojsku.

Na studiach mieliśmy dwa obozy szkoleniowe, które studenci naszego Wydziału odbywali pod Wyszkowem i w  Olsztynie, w Oficerskiej Szkole Uzbrojenia. Po drugim roku były dwa tygodnie w Wyszkowie i po czwartym sześć tygodni w Olsztynie.”

Pokazane zdjęcia z Wyszkowa i z Wilczego Szańca zostały wykonane odpowiednio w trakcie szkoleniowego obozu po II i po IV roku. Które zdjęcie z której miejscowości można poznać po stopniach widocznych na pagonach mundurów.

Po studiach studenci odbywali regularną służbę wojskową. W przypadku Marka, ze względu na złamaną we wspomnianym powyżej wypadku rękę, został on z niej zwolnionym.

Rodzinny zakład zegarmistrzowski w Pruszkowie

Rodzinny zakład zegarmistrzowski został założony przez Henryka Górskiego – ojca Marka. Jego rejestracja w Powiatowym Cechu Rzemiosł Różnych w Pruszkowie nastąpiła w dniu 20 października 1947 roku.
Do roku 1966 mieścił się on przy ulicy Kościuszki 13, następnie został przeniesiony do lokalu na ulicy Bolesława Prusa 28.
Ze względu na chorobę nestora firmy od dnia 28.07.1971 roku, po zdaniu egzaminów zawodowych, firmę prowadziła jego żona – Zofia, którą oczywiście w miarę możliwości wspierał syn Marek.
W 1977 prowadzenie zakładu zegarmistrzowskiego przejął syn założyciela – inżynier Marek Górski.
Henryk Górski zmarł 28.07.1981 roku.

Marek Górski zegarmistrz

W działalności zawodowej Marek Górski dał się poznać jako wysokiej klasy zegarmistrz, który z sukcesem podejmował się napraw bardzo wymagających, tak nowoczesnych, jak i antykwarycznych zegarmistrzowskich wyrobów. Poza tradycyjnymi wówczas, wykonywanymi na najwyższym poziomie naprawami zegarów i zegarków mechanicznych i elektronicznych, w nowym zakładzie, w ramach działalności firmy znalazło się również wytwarzanie i montaż zegarów przestrzeni publicznej (tak mechanicznych, jak i elektronicznych). Jak wspominał Marek Górski zdarzało mu się także wykonywać duże zegary dla obiektów prywatnych.

Marek Górski zegarmistrz

Zegary mechaniczne były budowane oczywiście w oparciu o projekt ”zegara do ogólnego stosowania” powstałego na okoliczność budowy zegara na Zamku Królewskim w  Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz

W czasie swojej pracy Marek Górski wyszkolił 9 uczniów zawodu z których niektórzy po zakończeniu nauki pracowali w jego zakładzie. W czasie zegarmistrzowskiej prosperity, właściciela zakładu wspierało nawet 3 pracowników.

Marek Górski zegarmistrz

W październiku 1991 roku zakład „Zegarmistrzostwo – Górski” przeniósł się do nowej lokalizacji na Aleję Wojska Polskiego 25.
W grudniu 2017 roku prowadzenie zakładu zegarmistrzowskiego przejął syn Marka – Bartłomiej Górski.

Marek Górski zegarmistrz

Konserwator zegara na Zamku Królewskim w Warszawie i wielu innych zegarów przestrzeni publicznej

Od 2000 roku, Marek Górski – jako firma: „Zegarmistrzostwo – Górski” został konserwatorem i opiekunem zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.
Bieżący monitoring zegara na szczęście nie dostarczał zbyt wiele pracy, bo mechanizm działał  nienagannie. Jednak dwukrotne w roku zmiany czasu, okresowe przeglądy mechanizmu, czy ewentualne interwencja po zgłoszeniach i obecność w trakcie wizyt specjalnych gości były obowiązkiem konserwatora.

Marek Górski zegarmistrz

Nie tylko przy każdorazowej zmianie czasu, w doglądaniu mechanizmu zegara Marka Górskiego wspierał go jego  nauczyciel i przyjaciel – Profesor Zdzisław Mrugalski.
W kolejnych latach aktywności zegarmistrzowskiej we wszystkich działaniach Marka Górskiego, uczestniczył także syn i następca Marka – Bartłomiej Górski.

Marek Górski najpierw samodzielnie, a potem wraz z synem Bartkiem konserwował i opiekował się wieloma zegarami przestrzeni publicznej. Były wśród nich oczywiście także te, w których budowie Marek Górski brał udział. Niektórych, ze względu na odległość nie był w stanie doglądać, ale zawsze miał je w swoim sercu i odwiedzał kiedy tylko było to możliwe.

Marek Górski zegarmistrz

Wielką przyjemność sprawiła mu sytuacja, gdy przy okazji wakacji znalazł się w okolicach Szczecina i odwiedził znajdujący się tam Zamek Książąt Pomorskich. Będąc z rodziną na dziedzińcu i przyglądając się zegarowi słuchał także, co o historii Zamku mówi lokalny przewodnik. Jakże wielką miał satysfakcję, gdy przewodnik przekazując informację o odbudowie Zamku i budowie zegara wskazując na Marka Górskiego powiedział: „… a tu właśnie mamy przyjemność gościć konstruktora i budowniczego zegara…”.

Marek Górski zegarmistrz

Zegar szczeciński odwiedził także w roku 2017, kiedy to tak zwane Warsztaty Zegarmistrzowskie odbywające się w ramach działalności Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, zorganizował w Szczecinie obecny opiekun zegara i przyjaciel Marka – Czesław Złotnik.
Marek Górski powiedział wtedy kolegom: „Bardzo się cieszę, że udało mi się przyjechać do Szczecina i zobaczyć zegar, który 40 lat temu tutaj stawiałem”.

Aktywny, emerytowany zegarmistrz i inżynier

Po przekazaniu zakładu w ręce syna – Bartłomieja Górskiego, Marek Górski cały czas pracował w zakładzie i wspierał syna we wszystkich zawodowych aktywnościach.
Okazjami do spotkania Marka Górskiego były wszelkiego rodzaju uroczystości i spotkania zawodowe w których chętnie brał udział dzieląc się swoimi zegarmistrzowskimi doświadczeniami.

Karol Roman, Marek Górski, Marek Biń
Karol Roman, Marek Górski, Marek Biń

Regularnie odwiedzał też „swoje zegary”, w tym w szczególności zegar na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz


Marek Górski brał udział w różnorakich spotkaniach rocznicowych i okolicznościowych organizowanych przez Zamek Królewski. Był on oczywiście obecny także na koncercie i prelekcji o odbudowie Zamku i budowie zegara zamkowego, które to w ramach wakacyjnych „Ogrodów Zamkowych” w roku 2014, w 40. rocznicę uruchomienia zegara, po wielu zgłoszeniach Profesora Mrugalskiego zorganizował gospodarz miejsca.

Marek Górski zegarmistrz

W trakcie odbywającego się na przełomie września i października 2017 roku Festiwalu Zegarów i Zegarków w Łodzi, Marek Górski i Marek Biń prezentowali wykonany wspólnymi siłami, w roku 2008 mechanizm zegara wieżowego i wygłosili prelekcję na temat historii zegara na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz
Marek Górski zegarmistrz

Marek Górski brał także udział w warsztatach zegarmistrzowskich i dorocznych spotkaniach organizowanych przez założony przez wspominanego wielokrotnie Profesora Mrugalskiego i Władysława Mellera (autora niniejszej biografii) Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków.

Marek Górski zegarmistrz

Tak on sam, jaki jego firma mieli bardzo duże poszanowanie w gronie klubowiczów.
Chętnie brał także udział w sesjach naukowych organizowanych przez muzealników polskich.

Marek Górski zegarmistrz

Marek Górski dość regularnie spotykał się także w gronie absolwentów Wydziału Mechaniki Precyzyjnej. Uczestniczył, tak w organizowanych przez Koło Absolwentów rocznicowych zjazdach, jak i grupowo zwoływanych  nieformalnych spotkaniach koleżanek i kolegów.

Marek Górski zegarmistrz


W połowie drugiej dekady obecnego wieku, choroba zmusiła Marka Górskiego do zaprzestania pracy zawodowej, co nie spowodowało wcale zaniku zainteresowania zegarami, zegarkami, którymi z zawodową radością zajmował się przez całe swoje życie.

W czasie choroby, o zegarach i zegarkach chętnie rozprawiał odwiedzającymi go przyjaciółmi.
Ostatnie swoje lata Marek Górski spędził w domu u boku ukochanej małżonki Anny i najbliższej rodziny.

W lokalnej społeczności

W rzemiośle. Marek Górski od chwili przystąpienia w 1977 roku do Cechu Rzemiosł Różnych w Pruszkowie aktywnie pracował w jego władzach. Wyrazem zaangażowania mogą być choćby pełnione społecznie przez 2 kadencje funkcja Podstarszego i także dwie kadencje Starszego Cechu.

W latach 1998 -2001 pełnił funkcję Członka Zarządu Mazowieckiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, a w 1999 był Członkiem Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw.  


We władzach lokalnych. Przez dwie kadencje – od 1984 do 1990 roku pełnił funkcję radnego Miejskiej Rady Narodowej, a po pamiętnych, pierwszych wolnych wyborach do władz samorządowych, 27 maju 1990 roku, Marek Górski został wybrany jako radny Rady Miasta w Pruszkowie i pełnił tę funkcję do roku 1994.

Wyróżnienia i odznaczenia

Marek Górski był uhonorowany wieloma odznaczeniami, z których najważniejsze to: Złoty Krzyż Zasługi otrzymany w sierpniu 1984 roku, oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymany z rąk Prezydenta Polski.
Przez Krajową Radę Rzemiosła odznaczony został: Honorową Odznaką Rzemiosła, przez Zarząd Związku Rzemiosła Złotym Medalem imienia Jana Kilińskiego.
Uchwałą Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej  był wyróżniony Odznaką Zasłużony Działacz Ruchu Spółdzielczego.

Marek Górski zegarmistrz

Dowodami uznania dla działalności branżowej były także: „Złoty Laur” nadawany liderom rzemiosła i kupiectwa przez magazyn “Super Kontakty” i wyróżnienie ”Kupiec Roku 2006”.

Marek Górski zmarł w dniu 28. czerwca 2022 roku. Nabożeństwo żałobne zostało odprawione 4 lipca w kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Pruszkowie – Żbikowie i na tamtejszym cmentarzu parafialnym został on pochowany.

Władysław Meller
na podstawie materiałów rodzinnych i innych wskazanych w tekście dokumentów



[i] Sama nazwa patrona szkoły zniknęła niepostrzeżenie z jej dokumentacji w latach 50., ale w oczach wszystkich Pruszkowian przez cały czas była to szkoła z tym właśnie swoim patronem. Formalnie przywrócono imię Józefa Piłsudskiego w dniu 12.05.1990 roku.

Życiorys Jana Stefanka – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Życiorys Jana Stefanka – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu Jan Stefanek był członkiem Zespołu Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy.

tablica Zespól Budowy Zegara
Tablica Zespół Budowy Zegara

Co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Mechanizm zegara i Zespół Budowy Zegara
Mechanizm zegara i Zespół Budowy Zegara

Jana Stefanka nie znajdziemy na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku, był prezentowany mechanizm zegara.

To tylko dlatego, że Jan Stefanek był w szczególności odpowiedzialny za inny – wyjątkowy element zegara – jego tarcze. W czasie wykonywania wskazanego zdjęcia, Jan prawdopodobnie był zajęty dopilnowaniem poprawnego montażu tarcz na Wieży Zygmuntowskiej Zamku Królewskiego.

Potwierdzeniem takiej sytuacji jest inne zdjęcie, które w odróżnieniu od grupowego przy mechanizmie, nie wygląda na pamiątkową fotografię. To dokument. Zapis pełnej napięcia chwili, wykonany przez Zbigniewa Furmana – fotoreportera Życia Warszawy. Jan Stefanek nadzoruje na nim ostatnie prace montażowe przed umieszczeniem tarcz na Wieży Zamku Królewskiego. Żadna z uwiecznionych postaci nie pozuje, a nawet nie patrzy w stronę obiektywu, bo przecież nie zdjęcia były wtedy ważne.

Jan Stefanek przy tarczy zegara
Jan Stefanek przy tarczy zegara

Kadr dzieli na pół ogromna tarcza zegara, a naszą uwagę natychmiast przykuwają dwie postacie w jasnych koszulach (Jan i nieznany nam reporter) oraz lśniące słońce zegarowej tarczy między nimi. Mimo, iż kompozycja jest statyczna, wyczuwa się ogrom emocji, napięcia i determinacji. Jest w tym zdjęciu zapowiedź wyjątkowego wydarzenia, które przechodząc do historii dla wielu osób będzie symbolem zakończenia odbudowy stolicy.

Przez lata nie wiedziano, że zdjęcie to w ogóle powstało, co tylko dowodzi skromności Jana Stefanka, który miał przekonanie, że dobrze wykonana praca powinna żyć własnym życiem. On – w tym przypadku jako wykonawca zegarowych tarcz był postacią drugoplanową. Liczyła się dobrze wykonana praca. To z tego powodu fotografia została zapomniana i przeleżała w czeluściach domowej szuflady niemal pół wieku!

Jan Stefanek (dla wielu Janek, a nawet Jasiek) był człowiekiem o wielkiej wyobraźni i rozlicznych talentach. Miał odwagę sięgać po swoje marzenia i siłę, by z nich zbyt szybko nie rezygnować. Jan Stefanek – zegarmistrz, pasjonat, społecznik…

Urodził się 23 kwietnia 1940 roku w Warszawie, na Mokotowie. Tam też dorastał w powojennej rzeczywistości górnego i dolnego Mokotowa. Mieszkał z rodzicami i bratem Stanisławem niedaleko parku i pałacyku Królikarnia. Może właśnie tam, w życiu małego Janka zaczęły łączyć się historia z teraźniejszością, a wielki szacunek i podziw dla wydobywanych spod gruzów dzieł sztuki z potrzebą tworzenia czegoś nowego.

Już w szkole podstawowej chciał lepszego życia. Chłonął książki i piękno w każdej postaci oraz… naprawiał wszystko, co wpadło mu w ręce. Te cechy towarzyszyły Jankowi przez całe życie. Dawał on drugą szansę nie tylko zegarom, ale również biżuterii i przedmiotom codziennego użytku. Nieprzypadkowo więc jego pierwszy życiowy wybór padł na Szkołę Rzemiosł Artystycznych przy ulicy Sandomierskiej w Warszawie. Szkołę tę ukończył w 1957 roku zdając egzamin czeladniczy.

Szkołę Rzemiosł Artystycznych
Szkoła Rzemiosł Artystycznych – później Zespół Szkół Samochodowych

W 1971 roku szkoła została przeniesiona na ulicę Włościańską, placówkę na Sandomierskiej przekształcono w szkołę ogólnozawodową, a później samochodową.

Miał 18 lat, gdy dołączył do Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy, zdobywając doświadczenia zawodowe w jednej z mokotowskich pracowni zegarmistrzowskich.

Jan Stefnek Zegarmistrz
Jan Stefanek Zegarmistrz

W 1967 roku pracował już przy ulicy Marszałkowskiej 3/5, w tym samym budynku, gdzie w latach 1945 – 1992 istniał Dom Prasy Polskiej z drukarnią i redakcją Życia Warszawy. Być może Jan Stefanek już wtedy wiedział, że pracę w zawodzie przyjdzie mu wkrótce dzielić z pasją społecznika, a jego towarzyskie usposobienie, ogromne poczucie humoru i charyzma otworzą możliwości daleko wykraczające poza kręgi zawodowe…

Wczesne lata 60. to był dla Jana Stefanka czas wytężonej pracy zegarmistrzowskiej. Co ciekawe z tego młodzieńczego okresu pochodzi również fascynacja Jana motoryzacją, w tym opatentowanie pewnego wynalazku. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, mając pracownię zegarmistrzowską w budynku redakcji Życia Warszawy, Jan mógł liczyć na zainteresowanie dziennikarzy swoim wynalazkiem.

Jan Stefanek i jego Jawa
Jan Stefanek i jego Jawa

Fotoreporter Lucjan Fogiel wykonał serię znakomitych zdjęć przedstawiających nieco onieśmielonego Janka Stefanka prezentującego swoje dzieło – świeżo opatentowane, wykonane według własnego projektu kierunkowskazy do motocykla Jawa!

Jan Stefanek w swoim zakładzie
Jan Stefanek w swoim zakładzie

W 1976 roku powstała pracownia zegarmistrzowska przy ulicy Hożej 35 w Warszawie. Z tą lokalizacją Jan Stefanek był najbardziej kojarzony. Piękne wnętrze urządzone ze smakiem i dbałością o detal (oczywiście wszystko własnoręcznie!) przyciągało wielu klientów. Pracownię Hoża 35 z tamtych lat można podziwiać dzisiaj już tylko na fotografiach.

Optyk Stefanek
Optyk Stefanek

Wraz z końcem 1990 roku została zamieniona w Zakład Optyczny, prowadzony do dziś przez Danutę Stefanek – żonę Jana. Co zrozumiałe, wraz z taką zmianą duch pracowni zegarmistrzowskiej zniknął bezpowrotnie. Adres ten sam, lecz miejsce zupełnie inne…

W latach 70. Janek razem z cechowymi kolegami przystąpił do budowy zegara zamkowego. Jednak zanim stał się „człowiekiem od tarcz”, w 1969 roku pracował już społecznie przy całkowitym odrestaurowaniu i dorobieniu mechanizmu do barokowego zegara kominkowego, który został przekazany w darze Ministerstwu Kultury i Sztuki.

Jan Stefanek Zegarmistrz
Jan Stefanek Zegarmistrz

Jan Stefanek miał też na swoim koncie wykonanie (według własnego projektu) zegara ściennego, przekazanego Stronnictwu Demokratycznemu do sali obrad. W późniejszych latach Jan sprawował funkcję przewodniczącego Koła SD przy rzemieślniczym Cechu.

Zbiórka złomu
Zbiórka złomu

Podczas budowy zegara na Zamku Królewskim, Janek organizował i nadzorował zbiórkę metali kolorowych, by móc wykonać tarcze i dzwony zegarowe. W zakresie tej aktywności można było go spotkać w wielu miastach Polski.

W ramach swoich obowiązków członka Zespołu Budowy Zegara Zamku Królewskiego, Jan był też odpowiedzialny za dopilnowanie wykonania wszystkich elementów i montaż tarcz zegarowych. Krótko mówiąc – był głównym wykonawcą tarcz. Ich wykonane, przy wsparciu żołnierzy odbywało się w hangarach Nadwiślańskiej Jednostki MSW. Do stalowych szkieletów czterech tarcz zostały przymocowane miedziane blachy, a następnie zamontowano na nich złocone elementy – cyfry, okręgi i rozetki.

Dziś można tylko żałować, że nie zachowała się żadna dokumentacja fotograficzna obrazująca proces powstawania tarcz zegarowych, ani żaden opis, czy inna dokumentacja tych czynności.

Transport tarcz zegara Zamku Królewskiego
Transport tarcz zegara Zamku Królewskiego

W dniu 25. czerwca pierwsze dwie tarcze zegarowe powędrowały z hangarów Nadwiślańskiej Jednostki MSW na Plac Zamkowy. Na specjalnej, wojskowej platformie ciągniętej przez samochód ciężarowy, tarcze zegarowe jechały przez miasto. Na Nowym Świecie sam przejazd i tarcze podziwiały tłumy ludzi. Tam też, przy budynku pod numerem 66, w tym samym czasie znalazł się przyjaciel Janka jeszcze z lat szkolnych i współbudowniczy zegara – Zbigniew Cegielski.

Jak przekazał Zbigniew Cegielski: „Janek, w garniturze, stał na platformie – dumny ze swojej pracy, z dzieła, którego dokonanie było jego wielką zasługą[i] .

Z drugiej strony Jan po prostu musiał tam być – on odpowiadał za dobre wykonanie pracy jaką był także transport tarcz! 

Tarcza na Placu Zamkowym
Tarcza na Placu Zamkowym

Janek nadzorował również wszystkie prace związane z wyniesieniem i zamocowaniem tarcz na wieży. Dla wykonania tych ostatnich procesów trzeba było przygotować specjalny uchwyt tarcz, by dźwig podsunął tarcze pod gzyms Wieży Zygmuntowskiej i by tam mogły one być łatwo zamocowane.

Tarcze na wieży zegarowej
Tarcze na wieży zegarowej

Tę nieprzewidzianą i perfekcyjnie rozwiązaną trudność Jan wspominał często także po latach. Czuł on ogromną odpowiedzialność za ten zakres pracy, którą doprowadził do końca na własnych zasadach. Był obecny na każdym etapie powstawania tarcz – od zbiórki złomu metali kolorowych z udziałem warszawskiej prasy, po decyzje technologiczne (wybór metody złocenia elementów tarcz i wskazówek), produkcję, montaż i końcowe mocowanie tarcz na wieży. Czerwcowe dni 1974 roku, kiedy tarcze wciągano na wieżę były z pewnością jednymi z najgorętszych w życiu Janka. We środę 26. czerwca na wieżę powędrowały dwie pierwsze tarcze, a pozostałe w piątek i sobotę. Wszystkich tych prac Jan musiał dopilnować osobiście i za wszystko czuł się odpowiedzialny. Taką miał naturę, że uwielbiał działać i nie potrafił zbyt długo trwać w bezruchu.

Mimo, że większość czasu poświęcił wykonaniu tarcz zegarowych, to jego dziełem były także: koło wychwytowe i ramię kotwicy – elementy wychwytu Grahama, mechanizmu zegara zamkowego. Jak podkreślał w późniejszych rozmowach, jego koło wychwytowe było agatowane – powierzchniowo utwardzone i wygładzone.

Jan Stefanek Zegarmistrz
Jan Stefanek Zegarmistrz

W pracowni przy Hożej codzienne zajęcia zegarmistrzowskie coraz częściej powierzał swojemu pracownikowi. Sam jeździł do większych zegarów, które tego potrzebowały. Odwiedzał dziesiątki warszawskich domów i instytucji, widział niejedną kolekcję prywatną i pomagał w zachowaniu walorów zabytkowych zegarów. Coraz rzadziej można było spotkać Janka przy zegarmistrzowskim biurku z widokiem na ulicę Hożą.

Nie sposób ukryć (z resztą nie ma takiej potrzeby), że Jana fascynowały od zawsze wszelkie formy życia publicznego i kontaktów społecznych, bycie działaczem, inicjatorem wielu przedsięwzięć. To była jego druga natura, która ostatecznie zwyciężyła nad Janem zegarmistrzem w skupieniu i bezruchu trwającym przy stole. Od 1968 roku Jan Stefanek działał w Stronnictwie Demokratycznym. Był inicjatorem Koła Stronnictwa Demokratycznego przy Cechu, a w późniejszych latach jego przewodniczącym.

W latach 80. był przez dwie kadencje radnym Dzielnicowej Rady Narodowej Warszawa – Śródmieście przy ulicy Nowogrodzkiej 43. W kwietniu 1988 roku został wybrany na Przewodniczącego tej Rady. Funkcję tę sprawował do 1992 roku. Skromny i bez reszty pochłonięty sprawami miasta, zupełnie zapominał o własnej działalności, o sobie samym… Warto pamiętać, że w tamtych czasach była to funkcja pełniona społecznie.

W mieszkaniu na warszawskim Ursynowie najmniejszy pokój na wiele lat stał się „nocnym” biurem Janka – społecznika. W tym miejscu swoim pięknym, odręcznym pismem zapełniał całe stosy kartek. Podania, wnioski, sprawozdania, odwołania, przemówienia, podziękowania – wszystko to pisane nocami, bo w dzień urzędował na piętrze w śródmiejskiej Radzie Narodowej oraz „biegał po mieście”. I wybiegał – choćby odnowione elewacje Krakowskiego Przedmieścia oraz fundusze dla Ogrodu Botanicznego, Łazienek Królewskich i wiele innych.

Tarcza na Placu Zamkowym
Tarcza na Placu Zamkowym

W styczniu 1988 roku Prezydent Warszawy złożył Janowi wyrazy uznania. Podziękował za osobisty wkład pracy w „przywracanie wartości estetycznych i technicznych Starego i Nowego Miasta”. Janek nie znosił bylejakości, prowizorycznych działań albo zachowań zwyczajnie bezmyślnych. Pracował dla Warszawy bez kompromisów.

„To nieprawda, że żyjemy w kręgu niemożności – wszystko można zrobić, załatwić, jeśli tylko się chce i uparcie dąży do celu” – mówił w jednym z wywiadów prasowych na temat funduszy miejskich dla zabytków Warszawy w 1989 roku. I z całą pewnością tak właśnie myślał.

W kwietniu 1987 roku Jan otrzymał godność Zasłużonego Członka Stronnictwa Demokratycznego.

Każdego roku w maju Janek robił sobie wolne. Dosłownie, bo znikał na ponad dwa tygodnie z …Wyścigiem Pokoju. Był znakomitym kierowcą, więc bez problemu jeździł z peletonem kolarskim i ze swoimi ulubionymi dziennikarzami sportowymi. Uwielbiał tę imprezę. Brał w niej udział (zaliczając trasę Warszawa-Berlin-Praga w różnych konfiguracjach) od lat 70. do ostatniego roku jej trwania (2006). Wracał z bagażnikiem pełnym sportowych gadżetów i słodyczy. Ot, taka odskocznia od codzienności i pretekst, by pobyć wśród ciekawych ludzi, co zawsze wprawiało Janka w dobry nastrój.

Latem oddawał się swojej kolejnej wielkiej pasji, jaką było żeglarstwo. Łatwo domyślić się, że łódź, którą pływał po śródlądziu wykonał samodzielnie! Takie to były czasy, że marzeń nie kupowało się w sklepie, tylko budowało własnoręcznie.

Janek miał wielki talent do odczytywania ludzkich intencji, a przy tym niebywałe zdolności do odnajdywania się w różnych okolicznościach życiowych. Wspólny język znajdował z prawnikami, lekarzami, ludźmi kultury i sztuki. Ale nie stronił od warszawskich bazarów, ulic, knajp, pojedynków bokserskich i miejsc, gdzie toczyło się „prawdziwe życie” stolicy. Wśród ludzi skromnych i zwyczajnych cieszył się największym szacunkiem. Z tej prostej przyczyny, że nigdy im samym tego szacunku nie odmawiał.

Marek Górski i Jan Stefanek
Marek Górski i Jan Stefanek

W listopadzie 1970 roku Izba Rzemieślnicza w Warszawie nadała Janowi Stefankowi Złotą Odznakę Rzemiosła za zasługi w pracach społecznych i zawodowych.

W 1984 roku Jan Stefanek otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.

Kolejnym odznaczeniem, które bardzo lubił i nosił w formie małego złotego listka wpiętego w klapę marynarki była złota odznaka honorowa „Za zasługi dla Warszawy” otrzymana w 1985 roku.

Również w 1985 roku otrzymał od Ministra Kultury i Sztuki odznakę Zasłużonego Działacza Kultury.

W 1989 roku Jan został wyróżniony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Jan Stefanek, Andrzej Kordalewski, Jerzy Miecznik i Marek Biń
Na pierwszym planie: Jan Stefanek, Andrzej Kordalewski, Jerzy Miecznik i Marek Biń

W 1995 roku na spotkaniu zegarmistrzów w Pałacyku Szustra „zebrani koledzy jednogłośnie przegłosowali wniosek o nadanie dożywotnio Janowi Stefankowi honorowego członkostwa Cechu (…). Kolega Stefanek przyjął to wyróżnienie z dużym wzruszeniem”  i przy tej okazji zaapelował o możliwie szybkie pozbycie się z domu cechowego… „sklepu mięsnego z kaszanką[ii].

Cały Janek – mówił wprost i przy każdej okazji!

W dniu 30 listopada 2011 roku Zarząd Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników m. st. Warszawy w uznaniu zasług dla Cechu i rzemiosła nadał Janowi Stefankowi tytuł „Zasłużony członek Cechu”.

O zegarze Zamku Królewskiego nigdy nie zapominał. Współpracował z Profesorem Zdzisławem Mrugalskim, gdy ten tworzył monografię poświęconą zegarowi. Był uczestnikiem jego zegarowych prelekcji. W trakcie wieczoru autorskiego na początku 2015 roku Jan wygłosił prorocze słowa, gdy domagał się zmiany pokazywanego przed głównymi wiadomościami  Pierwszego Programu TVP z „zegara z Pałacu Stalina”, na zegar Zamku Królewskiego.

Wiadomości TVP

Od początku 2016 roku w czołówce Wiadomości mamy zegar Zamku Królewskiego!

Remont elewacji wieży zegarowej
Remont elewacji wieży zegarowej

Przed zaplanowanym remontem elewacji wieży Zamku Królewskiego w Warszawie, w roku 2017 osobiście sprawdzał stan zachowania tarcz zegarowych. W tym samym roku był też gościem corocznego, zamkowego spotkania w dniu 17 września.

Spotkanie na Zamku Królewskim w Warszawie

W ostatnich latach, w maju, ulubioną aktywnością Janka była Noc Muzeów. W tym czasie znowu mógł być wśród ludzi i „swoich” zegarów, mógł opowiadać, a oni słuchali…

I tylko żal niezapisanych historii. Ze wszystkich spraw, na które Jankowi zabrakło w życiu czasu i sposobności, najbardziej brakuje jego opowieści.

Zaproszenie do Muzeum, zaproszenie na Noc Muzeów
Zaproszenie do Muzeum, zaproszenie na Noc Muzeów

W szufladzie w mieszkaniu na Ursynowie Jan przechowywał pamiątki swojego życia. Żadne odznaczenie ani dyplom, żadne wyrazy uznania ani podziękowania nie były jednak przez niego wieszane na ścianach. Żadnej miłości własnej, liczyła się tylko dobrze wykonana praca i to, by iść dalej. Do końca swojej drogi doszedł 17 lutego 2019 roku. Miał 78 lat. Jan Stefanek jest pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

Izabela Chramiec (Stefanek) córka Jana

Warszawa, luty 2023 rok                    


[i] Wspomnienie Zbigniew Cegielski 2023.04.15

[ii] Cyt. za: Program spotkania zegarmistrzów w dniu 7 marca 1995 roku – Pałacyk Szustra na Mokotowie.