Zaproszenie do Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych w Warszawie

Sobota w Muzeum Cechowym

Już tradycyjnie w każdą pierwszą sobotę miesiąca, w godzinach 12.00 – 18.00,
do odwiedzin Muzeum Cechowego zaprasza gospodarz miejsca – Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy, oraz inicjator i współorganizator sobotnich wydarzeń – Polskie Towarzystwo Zegarmistrzowskie.

Odwiedzając Muzeum można zobaczyć niezwykłe zegary i zegarki, wyroby z brązu, działa mistrzów optyki, przykładowe prace czeladnicze i mistrzowskie naszych jubilerów.

Statut Cechu Mosięzników

Niezwykłym eksponatem jest też prezentowany w centralnej gablocie Statut Cechu Mosiężników Warszawy z roku 1789!
W sobotę 3 lutego po raz pierwszy zostanie udostępniony zwiedzającym ciekawy, dogłębny przekaz na temat tego wyjątkowego eksponatu.

Sobotnie otwarcia Muzeum to zasługa nowo powstałego Polskiego Towarzystwa Zegarmistrzowskiego, które w ubiegłym roku, we współpracy ze Starszym Cechu zorganizowało możliwość zwiedzania Muzeum Rzemiosł Artystycznych w każdą sobotę wakacji 2023.
Zainteresowanie okazało się na tyle duże, że podjęto decyzję o kontynuacji przedsięwzięcia niezależnie od wakacji. W efekcie Muzeum można zwiedzać w pierwszą sobotę każdego miesiąca w godzinach 12:00 – 18:00.

W pierwszą sobotę każdego miesiąca, ale… najbliższa
sobota – 3 LUTEGO
będzie jednak wyjątkowa!


Poza prezentacją eksponatów w sali muzealnej, przewidujemy specjalne prelekcje o historii Muzeum.
Prelekcje są zaplanowane w sali edukacyjnej – poziom powyżej od sali muzealnej, na godziny:
13.00, 15.00, 17.00 i będą prowadzone w zależności od zainteresowania naszych gości.
Wygłosi je Władysław Meller – zegarmistrz, członek Cechu.


W trakcie prelekcji będzie można poznać istotne fakty z historii budynku w którym dziś mieści się Muzeum, dowiedzieć się jak powstały zbiory, jak rozwijało się Muzeum w latach świetności Cechu i jak przeżyło ono trudny okres transformacji ustrojowej.

fot. Eugeniusz Szwed

Cały czas w Sali edukacyjnej Cechu jest także prezentowana wystawa związana z 50. rocznicą budowy przez naszych cechowych mistrzów zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.

Zapraszamy do Muzeum!

Statut Warszawskiego Cechu Mosiężników z 1789 roku w Muzeum Cechowym

Statut Warszawskiego Cechu Mosiężników z 1789 roku w Muzeum Cechowym

W naszym, cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych znajdującym się w budynku cechowym na ulicy Piekarskiej 20, w Warszawie, wyróżniającym się eksponatem jest prezentowany w oryginale Statut Cechu Mosiężników Warszawy. Jest on eksponowany w centralnej gablocie Muzeum i wskazywany jako unikatowy wszystkim odwiedzającym to miejsce.

gablota ze Statutem Cechu Mosiężników Warszawy

Dlaczego Statut Cechu Mosiężników Warszawy jest tak wyjątkowym eksponatem dla Muzeum przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy?

Przyznanie praw i podpisanie w 1789 roku Statutu Cechu Mosiężników Warszawy były efektem szybkiego rozwoju tego rzemiosła w mieście, stymulowanego przez imigrantów przybywających z innych części Polski, a także z Prus i Austrii. Mosiężnicy oferowali szeroki asortyment wyrobów, od naczyń codziennego użytku po unikatowe przedmioty artystyczne.

Powołanie cechu miało za zadanie walkę z „partaczami” i „przeszkodnikami”, oraz zapewnienie wysokiej jakości wytwarzanych wyrobów, a także chronienie monopolu członków cechu na sprzedaż wyrobów tego rzemiosła. Takie właśnie uprawnienia cechu zostały skodyfikowane w statucie.

Statut Cechu Mosięzników

Księga zachowana w dobrym stanie, a ciesząc się dużym szacunkiem jako dokument legitymizujący cech mosiężników, jest eksponowanym elementem wystawy Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych.

Dokument jest oprawiony w ciemnozieloną skórę ze złoconymi zdobieniami i kartuszem z herbem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Każdy z sześciu prostokątnych arkuszy pergaminu, po obydwu stronach ma malowane i złocone ramki wokół tekstu napisanego brązowym atramentem. Największe wrażenie robi pierwsza strona, ozdobiona wyszukanymi zdobieniami i symbolami heraldycznymi.

Statut Cechu Mosiężników

Jednym z najpiękniejszych detali jest inicjał łacińskiej formuły potwierdzającej zapisane w statucie przywileje i obowiązki: litera S słowa „significamus” (łac. mamy na myśli) wpleciona jest w wizerunek Orła Białego w złotej koronie.

Statut Cechu Mosiężników

W pełni klasycystyczny styl zdobnictwa, symbolika heraldyczna podkreślała wagę dokumentu, osadzając go w kontekście politycznym i topograficznym Rzeczypospolitej i jej stolicy, Starej Warszawy. Herbami zawartymi w statucie były herby króla Stanisława Augusta i kanclerza koronnego Jacka Małachowskiego, którzy potwierdzili dokument swoimi podpisami i pieczęciami, zgodnie z zasadami przywileju królewskiego.

Statut Cechu Mosiężników

Jak potwierdza tekst, Statut został zatwierdzony przez kancelarię miejską 3 stycznia 1789 roku, a następnie podpisany przez króla 4 kwietnia. Oprócz formuły początkowej i końcowej, które są w języku łacińskim, statut spisano w języku polskim. Jej artykuły zostały podzielone na dwie grupy: trzydzieści dziewięć artykułów dotyczy mistrzów rzemiosła mosiężnego, zaś kolejnych dwadzieścia cztery – czeladników tego rzemiosła.

Statut miał regulować nie tylko istotne kwestie produkcji mosiądzu, nauki rzemiosła i sposobu awansu zawodowego, ale także różne aspekty życia codziennego mistrzów, czeladników i uczniów. Starał się dawać gotowe rozwiązania wszystkich możliwych problemów, jednak wiele rzeczy nie zostało powiedziane wprost, jak na przykład fakt, że mistrzowie próbowali całkowicie uzależnić od siebie czeladników.

Jednym z głównych celów statutu było stworzenie podstaw prawnych dla monopolu. Dlatego jednym z najważniejszych artykułów był ten, który wymieniał produkty, surowce i metody zastrzeżone dla rzemiosła mosiężnego, określając w ten sposób, przynajmniej teoretycznie, granice legalnego handlu, nie naruszając praw innych cechów.

Statut Cechu Mosiężników

Zgodnie ze średniowieczną tradycją, dokument miał chronić mistrzów przed konkurencją zarówno ze strony członków innych cechów, jak i konkurencji wewnętrznej, czyli czeladników podejmujących sformalizowaną ścieżkę awansu zawodowego i dążących do wynikającej z tego niezależności.

Pod tym względem statut warszawskich mosiężników nie różni się od statutów innych cechów, tym bardziej, że zgodnie z badaniami, był on wzorowany na analogicznych przywilejach rzemieślników z Pragi i Drezna. Cały dokument (poza łacińskimi formułami inicjującymi i finalizującymi) został spisany w języku polskim. Co szczególnie w aspekcie naszego cechu ciekawe, wiele zawartych w nim sformułowań okazuje się niemal kalką tych, które znalazły się w statucie cechu złotników Starej Warszawy przygotowanym w tej samej kancelarii miejskiej cztery lata wcześniej.

Władysław Meller
materiał przygotowany na podstawie opracowania dr hab. Ryszarda Mączyńskiego, profesora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Ilustracje statutu także pochodzą ze wskazanego powyżej opracowania.

Link do opracowania bazowego: https://rzemioslo.waw.pl/wp-content/uploads/2024/01/STATUT-CECHU-MOSIEZN.pdf?fbclid=IwAR1mvZsrplcgZLNvBEI1yzlhaEkWw-cfaSmU51CzAqRIM9UTKuJaVPJ-LsE

Życiorys Mieczysława Soporka – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz

W marcu 1972 roku wykonania nowego zegara na „odbudowywanym z niczego” Zamku Królewskim w Warszawie, podjął się Zespół Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. Zwieńczeniem prac Zespołu był działający od 19 lipca 1974 roku kompletnie nowy zegar, składający się z mechanicznego mechanizmu, tarcz ze wskazówkami, oraz dzwonów. 

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu zegarmistrz Mieczysław (Edmund) Soporek należał do grona budowniczych zegara i co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej wszystkich członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz
Mieczysław Edmund Soporek – zegarmistrz

Mieczysław Soporek jest także uwieczniony na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku, był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6 lipca mechanizm został uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.

Niestety nie udało się nam znaleźć gotowego, czy przygotować wraz z kimś z rodziny życiorysu naszego kolegi Mieczysława Soporka. Nie mamy kontaktu do nikogo z potomków, czy powinowatych kolegi.
Poza zdjęciem przy mechanizmie, nie mamy też żadnej fotografii kolegi Soporka.

Zgodnie z powstańczymi biogramami i listą nekrologów Edmund Soporek urodził się 16.01.1926, a zmarł 16.07.2006 roku.

Jego osobę udaje się nam poniżej przedstawić na bazie wspomnień naszego kolegi, zegarmistrza i jego sąsiada – Dariusza Głowackiego

Złota 83 Warszawa
Złota 83, Warszawa

Sąsiedzkie, nie tylko zawodowe wspomnienie o Mieczysławie Soporku

Edmund Soporek (bo tylko pod imieniem Edmund go znaliśmy) był kolegą z tej samej ulicy Złotej prowadzącym także na niej warsztat zegarmistrzowski. My – rodzina Głowackich na Złota 62, a on Złota 83 – na rogu z ulicą Żelazną. Budynek w którym znajdował się zakład Edmunda Soporka, to przedwojenna kamienica Wolfa Krongolda, później znana także pod nazwą „Pekin”.
Prowadziliśmy zakłady dosłownie ze 100 metrów od siebie, ale nigdy nie byliśmy dla siebie niewygodną konkurencją.

Przyznam z ręką na sercu, że nie było w naszej wspólnej historii kilkudziesięciu lat zawodowego sąsiedztwa przypadku, by ktokolwiek przyszedł do nas twierdząc, że naprawiał zegarek naprzeciwko i narzekał na Edmunda – potocznie, przez przyjaciół nazywanego Mundkiem.

Edmund Soporek był bardzo dobrym fachowcem, nie obnosił się tym, wolał pracować sobie w cichości, mając swoich wiernych, odwiedzających go klientów. Nigdy nie narzekał, że nie ma pracy i nigdy też nam nie zarzucił, że lokując swój zakład później niż on na tę samą ulicę Złotą,  może zabraliśmy mu jakiegoś klienta.

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz
Mieczysław Edmund Soporek – zegarmistrz

Już jako kilkuletni chłopiec, jako Jego sąsiad (mieszkaliśmy z rodzicami Złota 67, a on miał firmę Złota 83) wielokrotnie wpadałem  do warsztatu Edmunda Soporka. Nawet tylko po to, żeby w lato się ochłodzić. Jego warsztat był wprawdzie mały, ale mocno zacieniony, usytuowany w starej kamienicy z tradycjami. Pamiętam, że po wejściu do zakładu pana Soporka wchodziło się jakby do innego świata. Właśnie bardziej ciemno jak w naszej firmie, chłodniej i był taki zapach. Zapach, który właściwie lubiłem, inny niż znałem u nas, taki zapach starości, pasty do podłogi, czy może wilgoci?
W tym warsztacie była specyficzna, tajemnicza atmosfera i ciekawy klimat.
Lubiłem tam przychodzić – po prostu wpadać choć na chwilę. Jak się biegało tu i tam po podwórkach mając te 7, czy 8 lat, to czasami trafiałem do niego. Pamiętam, że zawsze się ze mną witał i pytał co u rodziców. Teraz może to trudno zrozumieć, by dorosły poświęcał czas jakiemuś małemu, obcemu dzieciakowi. Przecież tyle roboty na każdego z nas, także na zegarmistrzowskim stole czeka.
Prawda?

Takim wyjątkowym człowiekiem był Edmund Soporek. Ja, jako mały chłopak nawet podkładając pod końcówki rymów z książki Kornala Makuszyńskiego „Przygody Koziołka Matołka” pisałem dziecinne wiersze o Panu Edmundzie. To ciekawe, ale on po prostu mnie intrygował.

Co jeszcze pamiętam? 
…raczej pracował sam, bo przyznam, że nie pamiętam nikogo innego w jego lokalu. Wiem, że w tych, no może 12 metrach kwadratowych pomieszczenia, miał taką starą antresolę i wchodził na nią po skrzypiących drewnianych schodkach-drabince. Ja tam nigdy nie wchodziłem ale zawsze się dziwiłem, jak tam może być? Pewnie musiało być tam bardzo nisko, że wchodzić trzeba było pochylonym, a pracować tylko na siedząco.

Tyle, że takie były wtedy czasy. Miejsca zawsze za mało. Warsztaty bez WC, malutkie i skromne, ale radował się człowiek, jak udało się mu w PRL-u, „w komunie” mieć coś własnego. Być niezależnym.
Być z Urzędem Skarbowym na rozliczeniu na kartę podatkową.
Ach! Raz zapłacić i mieć spokój. Bez biurokracji, której teraz mamy po dziurki w nosie.
Prawda?

Tacy rzemieślnicy, jak Soporek, czy mój tata Głowacki cieszyli się, że są po prostu na swoim.  Ciężko pracowali, ale pracowali tyle ile chcieli i tyle ile mogli. Sami o tym decydowali.

Warszawski Urząd Miasta nakazywał pracować w konkretnych godzinach. Podobnie było w całej Polsce. Zarządzenie – nakaz otwarcia warszawskich lokali – dla wszystkich tylko w godzinach: od 11:00 do 19:00.
Jednak jak pamiętam, tak pan Soporek i my, zawsze pracowaliśmy w godzinach: od 9:00 do 17:00.
Mój tato, a pewnie i tak samo Edmund Soporek (albo odwrotnie) za zgodą Urzędu Miasta mieliśmy pozwolenie, na specjalnie wybrane godziny świadczenia usług zegarmistrzowskich. Gdyby pracować, jak nakazywały przepisy, to życia człowiek by nie miał. Do godziny 19:00,  potem dojazd do domu jak do hotelu i rano znowu. I tak od poniedziałku do soboty (bo jeszcze wtedy wolnych sobót nie było, oczywiście).

Mój tata Piotr Głowacki pisał co roku specjalne pismo do Urzędu Miasta, że ze względu na słaby wzrok, to on nie może pracować po zmierzchu. Zegarmistrz pracujący z lupą w oku musi pracować za widoku, kiedy oczy nie są zmęczone.
Tata po złożeniu takiego pisma otrzymywał „wyjątkową zgodę”. Trzeba było trochę takiej „wody polać” ;-), …ale i prawdy w tym było dużo i jest do dziś. Pracować się powinno wypoczętym i rześkim.
Nieprawdaż? 🙂

W PRL-u było też tak, że zakład zamykało się na czas urlopu, na równy miesiąc. Czy to cały lipiec, czy cały sierpień. Wywieszaliśmy wtedy na wystawie kartkę „Urlop wypoczynkowy”. Było to dobre, bo w ten sposób zegarmistrze regenerowali siły na cały rok.

Było to ekonomiczne uzasadnione i możliwe, bo składało się tylko w Urzędzie Miasta pismo, że urlop jest danego miesiąca i… było się zwolnionym z wszelkich opłat wynikających z prowadzenia działalności za ten miesiąc. Na czas urlopu działalność firmy „była zawieszona”.

Dobre czasy, …pamiętam miesięczne wypady i pobyt nad morzem, całą zespoloną rodziną. Oczywiście, żeby społeczeństwo nie narzekało, że wszyscy zegarmistrze z okolicy pozamykani, braliśmy urlopy w różnych miesiącach. Z Edmundem Soporkiem zawsze wspólnie uzgadnialiśmy, kto w jakim miesiącu weźmie urlop.

Sąsiad, bo tak też na pana Soporka mówiliśmy, zawsze był układny i życzliwy, przyjazny i koleżeński. Gdy potrzebowaliśmy jakąś część do zegarka chętnie ją nam udostępniał bez pieniędzy. „Drobiazg. Pomoc sąsiedzka” się mu mówiło. A innym razem my tak mówiliśmy, gdy on był w potrzebie. 🙂

Edmund Soporek był jednak osobą raczej zamkniętą. Nie wiem, by w naszym towarzystwie mówił dużo, by mówił o sobie, czy o swojej rodzinie. Z drugiej strony był zawsze spokojny – taki stonowany. Takiego go pamiętam.

Dosyć często przychodził specjalnie do naszej firmy, bowiem, podobnie jak inni, nie tylko  warszawscy zegarmistrze miał swoich klientów, którym proponował renowację zegarków.
Do nas, do wykonujących takie renowacje kopert i cyferblatów przynosił zdemontowane z zegarków tarcze, czy obudowy – koperty, by mu je zrobić na tak zwane „fabryczne cacy”. 😉 

I tu znowu przytoczę ważne spostrzeżenie. Nie pamiętam, byśmy kiedykolwiek mieli w sprawie zlecanych nam renowacji, jakikolwiek zatarg, by w rozmowie używać podniesionego tonu głosu, pomimo, że było możliwe, że jakaś praca się opóźnia, czy też oczekiwania zlecającego były inne niż efekt naszej pracy.
Nigdy tez nasz Sąsiad nie sugerował, nie nakłaniał, by jego zlecenia wykonać w pierwszej kolejności, czy ze specjalnymi rabatami.  Dziś takie osoby się określamy jako: „dusza człowiek”.

Taki osąd mogę też potwierdzić z własnego doświadczenia, bo w czasie PRL-u, w latach 70. XX wieku jako nastolatek, w jakimś sensie pracowałem u naszego sąsiada. Oczywiście nie w jego warsztacie, ale odbierałem przyjmowane przez niego zegary i budziki i naprawiałem je w domu. Przychodziłem do pana Soporka do firmy pytając: „Panie Edmundzie, czy są jakieś budziki i prace dla mnie?”. Brałem co było do zrobienia i wieczorem, czy przez nockę naprawiałem wszystko w swoim pokoju, w domu na Złotej.

Nasz tata nas tak właśnie wychowywał. Mówił: „chcesz mieć swoje pieniądze, to je sobie zarób”, czy „poszukaj sobie pracy”. W ten sposób rozpocząłem współpracę z naszym sąsiadem – mistrzem Edmundem Soporkiem, który z dobrego serca dawał mi zarobić. Pewnie sam też miał na tyle czasu by te prace wykonywać, ale on mnie – Darkowi dawał zarobić. Nawet jeśli nie miał czasu, bo pracy mógł mieć dużo, to i tak nie musiał tego robić dla mnie.
Tak współpracowaliśmy na pewno przez kilka lat. Nieraz był tylko jeden budzik, nieraz nic, a w inny dzień nawet pięć czy sześć.

To właśnie dzięki tej współpracy, w październiku 1978 roku (dokładnie 16 października), kiedy miałem zrobić na rano jakieś zlecenia, w środku nocy, w dzienniku, w radio usłyszałem, ze Papieżem został Polak – Karol Wojtyła.
Obudziłem wtedy całą rodzinę przekazując wszystkim takiego newsa.
Dzięki komu? 
Dzięki Edmundowi Soporkowi, bo dał mi tyle pracy, że miałem „nocną zmianę” 🙂

Przyznam znowu, że na tyle lat współpracy nigdy mi nic nie oberwał z wypłaty i też ani razu nie zwrócił mi uwagi, że coś mu się w moich pracach nie podoba.
Zapewne musiały zdarzać się błędy, bo przecież w zawodzie zegarmistrza nie jest tak słodko. Każdy z zegarmistrzów na pewno się z tym zgodzi, prawda?
Pewnie były jakieś usterki i poprawki, ale on w spokojny, nauczycielski sposób prosił, by zajrzeć jeszcze raz, bo pewno jakiś drobiazg nie pozwala na nienaganne funkcjonowanie zegarka, czy budzika i trzeba go dostrzec i usunąć.

Do dziś też pamiętam i opowiadam zegarmistrzom – swoim kolegom, a także klientom zdarzenie z życia zawodowego Edmunda Soporka. Ono uczy, jak to trzeba być czujnym w obsłudze klientów. Zdarzyło się, że do firmy Edmunda Soporka weszła bogato ubrana, w futrze, majętna klientka i poprosiła o drobną usługę – powiedzmy skrócenie bransolety w jej zegarku Rolex. Edmund Soporek wziął zegarek na warsztat i przekazał, że za około 10 minut usługa będzie wykonana. Klientka na to powiedziała: „to ja sobie zapalę przed firmą” i wyszła.
Za 9 minut wchodzi pani w futerku i mówi: „jak tam mój zegarek?, czy już gotowy?”
Oczywiście. Tak. Proszę – odpowiada mistrz Soporek. Na dzisiejsze pieniądze bierze pewnie 20 złotych za usługę i dziękuje.
Za kolejne 3 minuty wchodzi pani w takim samym futrze i mówi: „udało się skrócić bransoletę? ”  Pan Soporek zdezorientowany i mocno poddenerwowany stwierdza:
Jak to? Przecież pani w futrze już odebrała ten zegarek jakieś 3 minuty temu!!!
Jaka pani?
Co pan?
To mojego Rolexa pan oddał jakiejś innej kobiecie?
Skandal!!!
Pan za to mi słono zapłaci”

Przeżył to zdarzenie bardzo mocno ten skromny, uczynny zegarmistrz.
Nie wiem na pewno, jak to się skończyło, ale chyba „rozeszło się po kościach”.
Edmund Soporek nie poszedł na jakiś proponowany układ – nawet zapłaty w ratach, tylko popytał kolegów w tym mojego tatę, a potem sprawa ucichła. Ponoć Milicja znała już tę szajkę, która na różne tego rodzaju sposoby naciągała wielu rzemieślników. Metoda zamiany osób w jednym futrze i granie bogatych klientów była im już znana.
To były takie niebezpieczne przeżycie, że po nim Edmund Soporek, poprzez Cech ostrzegał wszystkich kolegów, by uważali na próby takich „zagrań”. 

Za czasów aktywności pana Soporka i innych znakomitych zegarmistrzów nie było tak szerokiego dostępu do informacji jak jest dzisiaj, ale rzemieślnicy wspierali się i radzili sobie wspaniale.
Za to im chwała!

Zamek Królewski w Warszawie. Piątek 3.03.2023, godzina 10.00

W tamtych czasach, pewnie mieli też więcej czasu na prace społeczne, w których wyróżniał się bardzo nasz sąsiad – Edmund Soporek. To on był w zespole budowy zegara na Zamku Królewskim i był z tego faktu wtedy bardzo dumny i zadowolony.
Może czasami musiał zamknąć swój warsztat wcześniej, może musiał przepraszać swoich klientów by udać się na Stare Miasto do pracowni zespołu na ulicy Bugaj.
Tyle, że dzięki temu ja dziś spoglądając na zegar na Zamku Królewskim widzę w nim kunszt, mistrzostwo i skromność mojego sąsiada – mistrza Edmunda Soporka.

P.S.
W opisach przy pracach nad zegarem widnieje imię i  nazwisko Mieczysław Soporek. Nie wiem dlaczego nie Edmund, a Mieczysław. Edmund Soporek – tak miał na pewno wypisane na zegarze wiszącym na kamienicy przy jego punkcie zegarmistrzowskim, czy też na wystawie.
Być może nosił dwa imiona.
Tego nie wiem. Dla mnie i dla naszej rodziny – w naszej pamięci będzie on zawsze określany jako: Sąsiad, Edmund Soporek – zacny zegarmistrz!

Dariusz Głowacki
Zegarmistrz ze Złotej 62
RENOWACJE CYFERBLATÓW, WSKAZÓWEK i KOPERT

Pekin
Pekin

Rzeczywiście, tylko dla hasła Edmund Soporek znajdziemy jakiekolwiek informacje, w tym te  dotyczące „Pekinu” i Powstania Warszawskiego.
Są to przykładowo:
https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1844968,1,zapowiadany-koniec-swiata.read
https://tygodnik.tvp.pl/50133219/2-pazdziernika-1944-roku-zakonczylo-sie-powstanie-warszawskie
https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/edmund-soporek,41615.html

Zgodnie z powstańczymi biogramami i listą nekrologów Edmund Soporek urodził się 16.01.1926, a zmarł 16.07.2006 roku.
http://www.nekrologi-baza.pl/zlista/368

Mieczysław Edmund Soporek - zegarmistrz
Mieczysław Edmund Soporek – zegarmistrz

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Wystawa zegarków i przystawek balansowych z Błonia w salonie odCzasu doCzasu, 24 października 2023 – 20 stycznia 2024

Wystawa zegarków i przystawek balansowych z Błonia w salonie odCzasu doCzasu,
24 października 2023 – 20 stycznia 2024

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Muzeum Ziemi Błońskiej w Błoniu, Klub Miłośników Zegarów i Zegarków, oraz Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy, zapraszają na przygotowaną przez salon odCzasu doCzasu z warszawskiego Ursynowa wystawę:

„Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu”

zorganizowaną w dniach: 24 października 2023 roku – 20 stycznia 2024 roku, w siedzibie sklepu odCzasu doCzasu w Galerii Ursynów, aleja Komisji Edukacji Narodowej 36, lokal U54.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Partnerami niniejszej wystawy są także: producent współczesnych zegarków Błonie – firma Błonie sp. z o.o., oraz Wydawnictwo Zegarki i Pasja.

Impulsem do zorganizowania zapowiadanej wystawy zegarków i przystawek balansowych produkowanych w Zakładach Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu jest obchodzona w tym roku 70. rocznica powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu i wpisuje się ona w obchody jubileuszowe organizowane przez Miasto Błonie i Muzeum Ziemi Błońskiej.
Warto też zauważyć, że to właśnie 24 października 1959 roku ze stołów montażowych zakładu w Błoniu zeszły pierwsze, zmontowane z radzieckich części zegarki, które nosiły nazwę „BŁONIE”.  

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Stosunkowo długi okres trwania wystawy, jak i jej organizator nawiązują do pierwszej wystawy zegarków błońskich w Polsce. To właśnie ta pierwsza, zorganizowana 13 lat temu wystawa doprowadziła choćby do powstania szerokiej publikacji tematycznej Władysława Mellera: „Przystanek. Zegarek. Zegarki i przystawki balansowe z Błonia”, a w kolejnych latach spotęgowanie zainteresowania zegarkami z Błonia.
Od tamtego czasu wzrosła tak liczba osób zainteresowanych zegarkami z Błonia, kolekcje zegarków każdej z takich osób, jak i… ceny zegarków z Błonia.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Na łamach wspomnianej powyżej książki możemy przeczytać następującą sentencję:  

„Zorganizowana w salonie odCzasu doCzasu w Złotych Tarasach w Warszawie, w dniach od 13 września do 27 listopada 2010 roku, wystawa wyrobów zegarowych z Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu była pierwszą szeroką prezentacją tych jedynych w swoim rodzaju wyrobów polskiej produkcji.”

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Od tamtego czasu także wiedza o zegarkach błońskich oraz przystawek balansowych i ich produkcji znacząco wzrosła. To zasługa tak samej wystawy, jak i powstałej po niej wskazanej książki, co łącznie zaowocowało większym zainteresowaniem zegarkami z Błonia. Dzięki temu udało się dotrzeć do istotnych z punktu widzenia wiedzy historycznej publikacji dotyczących produkcji zegarków, ich usystematyzowania i udostępnienia.

Najlepszym  potwierdzeniem wzrostu wiedzy o zegarkach błońskich jest choćby liczba znanych zegarków z polskim, licencyjnym mechanizmem.  W trakcie pierwszej wystawy pokazano tylko jeden taki zegarek. W książce znalazła się informacja o czterech zegarkach, a dziś możemy mówić o minimum 37 sztukach zegarków pochodzących z tej jedynej produkcyjnej serii liczącej 1000 sztuk zegarków. 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

W minionym czasie pojawiły się także publikacje biograficzne o „ojcu polskich zegarków z Błonia” – inżynierze Kazimierzu Żelazkiewiczu.

Z drugiej strony odchodzą od nas te osoby, które pracowały w zakładzie w Błoniu w czasie produkcji zegarków i które byłyby w stanie w sposób pewny zweryfikować publikowane dziś informacje, a w szczególności pojawiające się niektóre opinie dotyczące produkcji polskiego mechanizmu. 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Podobnie jak pierwsza wystawa zegarków z Błonia rozszerzyła znacząco wiedzę o nich samych i spowodowała zainteresowanie się tymi zegarkami większej grupy osób, tak samo chcielibyśmy, by teraz zorganizowana wystawa przyniosła trwałe efekty związane z zegarkami z Błonia.

Jednym z takich długofalowych i przydatnych szerokiej grupie miłośników zegarków z Błonia efektów wystawy, jest zapowiadany przez jej organizatora – Władysława Meller sposób prezentacji na wystawie zegarków i przystawek balansowych.
W jego zamyśle, przygotowywana baza – tablica do ekspozycji wyrobów z Błonia będzie mogła być powielana i używana przez każdego z miłośników tych zegarków do prezentacji ich własnych kolekcji w dowolnym miejscu.

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Sam sposób prezentacji staje się także inspiracją do przekazywania wielu szczegółowych informacji  o zegarkach z Błonia – do przeprowadzenia prelekcji o nich.
Autor przygotowywanej wystawy zastrzega równocześnie, że zarówno liczba ujętych na tablicy eksponatów, jak i jakość techniczna ich przedstawienia może się zmienić, jeśli w trakcie wystawy zostaną pozyskane kolejne ważne informacje, czy też tylko wyższej jakości zdjęcia. 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Zapowiedzią pojawienia się kolejnych, nowych i ciekawych informacji o zegarkach z Błonia jest także konferencja, której organizację zapowiada Muzeum Ziemi Błońskiej.

Wszystkich zainteresowanych zegarkami z Błonia zachęcamy do zapoznania się z publikacjami o tych wyrobach, a w szczególności do uzupełniania listy zegarków z polskim, licencyjnym mechanizmem, oraz listy publikacji o zegarkach z czasów ich produkcji.
 

Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu
Zegarki Błonie w 70. rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu

Już teraz zapraszamy do zwiedzenia zapowiadanej wystawy:
tytuł wystawy:
„Zegarki Błonie w 70 rocznicę powstania Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych w Błoniu”
miejsce:
salon odCzasu doCzasu, Galeria Ursynów, aleja Komisji Narodowej 36, lokal U54
godziny otwarcia sklepu:
pn-pt: 11.00 – 19.00, sobota: 11.00-15.00
czas trwania wystawy:
24 października 2023 – 20 stycznia 2024

Zapraszają:
Wiesława Wideryńska – Muzeum Ziemi Błońskiej w Błoniu
Eugeniusz Szwed – Klub Miłośników Zegarów i Zegarków
Jarosław Durski – Cech Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników m. st. Warszawy
Władysław Meller – salon odCzasu doCzasu

Zbiór publikacji o zegarkach z Błonia na portalu: Zegarki i Pasja https://zegarkiipasja.pl/zegarki-blonie-1958-1969

Informacje prasowe o zegarkach z Błonia z czasów ich produkcji:
https://zegarkiipasja.pl/artykul/24466-publikacje-prasowe-o-zegarach-z-blonia-z-czasow-ich-produkcji

Katalog zegarków Błonie z polskim, licencyjnym mechanizmem
https://zegarkiipasja.pl/artykul/19570-katalog-zegarkow-z-blonia-z-polskimi-mechanizmami


Życiorys Marka Górskiego – współbudowniczego zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

W marcu 1972 roku wykonania nowego zegara na „odbudowywanym z niczego” Zamku Królewskim w Warszawie, podjął się Zespół Budowy Zegara przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy. Zwieńczeniem prac Zespołu był działający od 19 lipca 1974 roku kompletnie nowy zegar, składający się z mechanicznego mechanizmu, tarcz ze wskazówkami, oraz dzwonów. 

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Przedstawiany w niniejszym opracowaniu zegarmistrz i inżynier Marek Górski należał do grona budowniczych zegara i co oczywiste, jego nazwisko figuruje na tablicy upamiętniającej wszystkich członków Zespołu Budowy Zegara znajdującej się w pomieszczeniu wieży Zamku Królewskiego, gdzie swoje miejsce ma mechanizm zegara.

Jubileusz budowy zegara na Zamku Królewskim w Warszawie. Zespół Budowy Zegara

Marek Górski  jest także uwieczniony na pamiątkowym zdjęciu, które zostało wykonane w cechowym Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych, w którym od pierwszych dni lipca 1974 roku, był prezentowany mechanizm zegara. Dnia 6 lipca mechanizm został uroczyście przetransportowany na Plac Zamkowy i tego samego dnia powędrował na Wieżę Zygmuntowską Zamku Królewskiego w Warszawie.

Historia życia

Marek Górski urodził się w dniu 28 listopada 1944 roku, choć w dokumentach osobowych jako jego data urodzenia figurował dzień 1 stycznia 1945 roku.

Marek Górski zegarmistrz

Był synem Henryka Górskiego – zegarmistrza od 1947 roku działającego w Pruszkowie i jego żony Zofii. W czasie choroby Henryka Górskiego, to właśnie Zofia Górska prowadziła rodzinny zegarmistrzowski zakład usługowy w Pruszkowie. Marek Górski posiadał także siostrę – Barbarę.

Nauka i praca

W latach 1952 – 1959 Marek Górski pobierał nauki w Pruszkowie, w Szkole Podstawowej nr 1 imienia Józefa Piłsudskiego[i] i później w latach 1959 – 1964 w Technikum Mechanicznym w Pruszkowie.

Marek Górski harcerz - zegarmistrz

Studia wyższe rozpoczął na Politechnice Wrocławskiej, jednak ze względu na stan zdrowia ojca przeniósł się na Politechnikę Warszawską.
Wydział Mechaniki Precyzyjnej (obecnie Mechatroniki) ukończył 21 marca 1970 roku, w specjalności Drobne Mechanizmy. Tak kierunek, a w szczególności specjalność naukowa były „najbardziej zegarmistrzowskimi” profilem studiów na technicznych uczelniach wyższych w Polsce.
W trakcie studiów poznał swojego przyszłego „mistrza” i przyjaciela, późniejszego profesora Nauk Technicznych – Zdzisława Mrugalskiego.
Także w czasie studiów poznał będących zegarmistrzami braci zakonnych z Niepokalanowa.

„Przygotowując materiały do pracy dyplomowej pod tytułem: „Konstrukcja mechanizmu zegarowego z napędem elektrycznym” trafiłem do Niepokalanowa”  – przekazywał Marek Górski w swoich wspomnieniach z czasów studiów na Mechanice Precyzyjnej.
W ten sposób zaprzyjaźnił się z nestorami polskiego zegarmistrzostwa – braćmi  Wawrzyńcem, Aleksandrem Podwapińskim i Bernardem Bartnikiem, autorami monumentalnego, wielotomowego dzieła obejmującego cały ówczesny zakres wiedzy zegarmistrzowskiej. To właśnie na dla przygotowywanych książek, na prośbę ich autorów, Marek Górski wykonywał dla nich rysunki techniczne niezbędne dla wydania kolejnych, książkowych  pozycji.

Marek Górski zegarmistrz


Zaraz po ukończeniu studiów w 1970 roku, zgodnie z nakazem rozpoczął pracę jako inżynier. Został zatrudniony na stanowisku konstruktora w biurze projektowym w Centralnym Biurze Konstrukcji Obrabiarek w Pruszkowie.
W roku 1977 zakończył pracę w CBKO w Pruszkowie i przejął od swojej matki prowadzenie rodzinnego zakładu zegarmistrzowskiego.

Marek Górski zegarmistrz

Znaną nie tylko w Pruszkowie firmę prowadził nieprzerwanie do roku 2017 – do chwili pogorszenia się jego stanu zdrowia.

W Zespole Budowy Zegara na Zamku Królewskim w Warszawie

Dzięki wykształceniu i znajomości zegarmistrzostwa, zgodnie z sugestią braci zakonnych z Niepokalanowa Marek Górski został zaproszony  do włączenia się w prace Zespołu Budowy Zegara na odbudowywany wówczas Zamek Królewski w Warszawie. Zespół ten powstał w marcu 1972 roku, przy Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników miasta stołecznego Warszawy.

„Dostałem depeszę (telegram) z Cechu. Nawet jeszcze na pewno gdzieś ją mam.

Zaproszono/wezwano mnie do Cechu.
To bracia zakonni z Niepokalanowa zaproponowali mnie i Profesora Mrugalskiego.
Ja wykonywałem dla niech rysunki techniczne do ich publikacji.
W czasie rozmów w Cechu wspomniałem o mistrzu Władysławie Zaleskim, który potem został kierownikiem zespołu.
Znałem go i ceniłem za wiedzę zawodową i wyrozumiałość. To u niego moja mama, w czasie choroby ojca zdawała egzamin zawodowy z zegarmistrzostwa. Taki egzamin był konieczny, by móc prowadzić zakład usługowy w tamtych czasach.”
– wspominał w rozmowie z kolegą i autorem niniejszego tekstu – Władysławem Mellerem.

Marek Górski zegarmistrz, Profesor Zdzisław Mrugalski

Przy współpracy z Profesorem Zdzisławem Mrugalskim Marek Górski przygotował założenia konstrukcyjne, a po ich zatwierdzeniu przez Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie, także przy wsparciu Profesora Mrugalskiego opracował projekt konstrukcji mechanizmu zegara zamkowego.

Dyrekcja CBKO wyraziła zgodę, by Marek Górski mógł przeznaczyć połowę swojego czasu  pracy w zakładzie na prowadzenie prac konstrukcyjnych związanych z projektowanym zegarem. Także dzięki zgodzie pracodawcy, przy wykonaniu kompletnej dokumentacji Markowi pomagała kilkuosobowa grupa współpracowników z biura. Nie licząc godzin pracy spędzonych przy projektowaniu i kreśleniu, wykonali oni rysunki wszystkich detali mechanizmu zegara Zamku Królewskiego w Warszawie.
Konstrukcja zegara na Zamku Królewskim w Warszawie, to niepodważalnie dzieło inżyniera, zegarmistrza Marka Górskiego.

Marek Górski zegarmistrz

W trakcie kompletowania, montażu i sprawdzania działania mechanizmu prowadzonych w udostępnionej na te prace suterynie przy ulicy Bugaj, często odwiedzał to miejsce. W trakcie swoich wizyt Marek wspierał pracujących tam wieczorami, montujących mechanizm zegara zegarmistrzów.

Marek Górski zegarmistrz

W dniu 19 lipca 1974 uroczyście przewieziono mechanizmu zegara z Muzeum Cechowego na Plac Zamkowy i dalej na wieżę, kończonego właśnie w stanie surowym Zamku Królewskiego. Uczestnictwo Marka Górskiego w tych wydarzeniach była zaszczytnym obowiązkiem i zostało uwiecznione na licznych fotografiach z tego wydarzenia.

Równocześnie z zaprojektowaniem mechanizmu zamkowego, którego twórcy zastrzegli iż ma być niepowtarzalny, na desce kreślarskiej inżyniera Marka Górskiego, przy współpracy z Profesorem Zdzisławem Mrugalskim, powstała konstrukcja mechanizmu „do szerokiego stosowania”.
Był to mechanizmem mniejszy od tego dla zegara Zamku Królewskiego, modułowy, pozwalający na wykonywanie zegarów o różnym stopniu skomplikowania konstrukcji. Przy odpowiednim skompletowaniu mógł to być: sam mechanizm chodu, zegar z biciem półgodzin i godzin, zegar z biciem półgodzin, godzin i kwadransów
Dzięki takiemu posunięciu, doskonałymi, mechanicznymi zegarami może poszczycić się wiele budynków przestrzeni publicznej nie tylko w Polsce. Zegary były wykonywane przez zegarmistrzów, w różnych składach osobowych, ale zawsze z Markiem Górskim. W niektórych przypadkach wykonawcy mechanizmu „podpisywali się” na kole wychwytowym nowo tworzonego mechanizmu.

Marek Górski zegarmistrz

Wśród tych mechanicznych zgarów należy wymienić przykładowo: Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie, kościół p.w. Świętego Józefa na Kahlenbergu pod Wiedniem, Kolegiatę w Łowiczu, budynek poczty w Dąbrowie Górniczej, Ratusz w Piasecznie, czy widoczny na zdjęciu mechanizm zegara kwiatowego przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz

Już w XXI wieku, po 19 latach przerwy,  w roku 2008 mechaniczny zegar powstał na jednym z budynków kompleksu stajni w Krasnopolu, w Stadninie Koni nad Wigrami.

Związane z działalnością Marka Górskiego, zegarowe, lokalne – pruszkowskie wydarzenie, odbyło się jeszcze przed uruchomieniem najważniejszego w jego życiu zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.
We wspomnieniach pośmiertnych Marka Górskiego, Mirosław Wawrzyński przekazywał: 
„30 kwietnia 1974 na wieży Pałacyku „Sokoła” w Parku im. T. Kościuszki w Pruszkowie uruchomiono zegar, którego mechanizm był prototypem dla tego, który wykonano dla Zamku Królewskiego w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz

Zegar na Pałacyku „Sokoła” bez zakłóceń pracuje do dziś, odmierzając i sygnalizując mieszkańcom Pruszkowa upływający czas.

Zegar ten jest unikalny na skalę globu, a zarazem jest on prawdziwie przemysłowo–pruszkowski. Narodził się bowiem w Pruszkowie siłami czynu społecznego z pomocą głównych, miejskich zakładów mechanicznych. Projekt wykonał na deskach kreślarskich w CBKO inż. M. Górski ze wsparciem Z. Urbańskiego. Część jego elementów odlano i wytoczono w Zakładzie Przemysłowym 1 Maja – w „Mechanikach” przy ul. Sienkiewicza. Porcelanową tarczę wypalono w „Porcelicie” przy ul. B. Prusa, a inne podzespoły zrobiono w warsztatach ZNTK przy ul. 3 Maja. Do budowy samego mechanizmu zegara włączyły się także pruszkowskie spółdzielnie pracy. W ten sposób od 30 kwietnia 1974 r. Pruszków ma swój bardzo oryginalny i własny, miejski, mechaniczny zegar.”

Marek Górski był cenionym wśród braci zegarmistrzowskiej, a przy wykonywaniu zegarów przestrzeni publicznej  współpracował z: Profesorem Zdzisławem Mrugalskim, Janem Gorajem, Władysławem Zaleskim, Markiem Biniem, Wiesławem Bieleckim, Zbigniewem Urbańskim, Tadeuszem Charytoniukiem, Bogdanem Urbanem, Wiesławem Rykowskim, Jurkiem Dybowskim, Maciejem Kwiatkowskim, Markiem Marszałkiem, Wojciechem i Stefanem Kamińskimi.

Marek Górski zegarmistrz

W późniejszych pracach zegarmistrza Marka Górskiego podporą i kontynuatorem rodzinnej tradycji był, i jest dzisiaj syn – mistrz zegarmistrzostwa Bartłomiej Górski, którego wspiera żona – czeladnik zegarmistrzowski – Magdalena Górska.

Na Mechanice Precyzyjnej i Studium Wojskowym

Witold Jaszczuk, który był kolegą Marka w grupie dziekańskiej z czasów studiów, wspomina go następująco: „Pamiętam doskonale, jak na studiach, na ćwiczeniach kreśliliśmy wychwyt Grahama posługując się wiedzą ze skryptu Prof. Trylińskiego. Dla mnie to był to tylko epizod, a dla Marka pewnie element zawodowych zajęć.
Byliśmy kolegami ze wspólną pasją, bo obu nas fascynowały motocykle i obaj je mieliśmy.

Marek Górski zegarmistrz

Pamiętam też fatalny wypadek Marka, który jechał motocyklem za autokarem z naszą wycieczką studencką. Z ciężarówki jadącej tuż przed Nim wiatr poderwał arkusz jakiejś płyty. Ta uderzyła w Marka i to że przeżył było szczęśliwym w nieszczęściu zbiegiem okoliczności. Nie bez znaczenia było to, że jechał on na motocyklu z wózkiem bocznym i dzięki temu się nie wywrócił. O ile pamiętam po wyleczeniu złamania ręki zrezygnował już z motocykla.

Marek Górski zegarmistrz

Widywaliśmy się prawie codziennie, jak to ludzie na jednym roku. Pamiętam że był zawsze spokojnym, zrównoważonym i pogodnym. Nie miał najlepszych stopni wśród kolegów z roku, ale na tyle dobre, aby spokojnie rok po roku kontynuować studia. Mieszkał w domu rodzinnym, więc w odróżnieniu od mieszkańców akademika nie był tak dobrze znany szerszemu gronu kolegów.”

Mój rodzinny zegar ścienny, firmy Gustav Becker, działający od prawie 150 lat oczywiście był naprawiony ręką Marka Górskiego.” – przekazał też Witold Jaszczuk.

Marek Górski zegarmistrz

Ciekawostka, która dotyczyła również marka Górskiego, a którą opisał Witold Jaszczuk dotyczy Studium Wojskowego, w którym zajęcia odbywali studenci. Dziś takie zdarzania wydawać się mogą opowieściami „science fiction”, ale tak wyglądały realia tamtych lat.
„Wojsko w Studium Wojskowym mieliśmy jeden dzień w tygodniu na drugim i na czwartym roku. Zajęcia były w Studium na ul. Koszykowej, lub na WAT. Strzelanie na poligonie w Wesołej, zajęcia poligonowe na poligonie WAT. Mundury mieliśmy w domu i raz w tygodniu, w tych mundurach szło się na tę Koszykową. Ja wspominam to raczej źle, gdyż idąc a zajęcia, obowiązkowo w mundurze musiałem salutować wszystkim starszym stopniem. Czyli… ze 200 razy. Jak się jakiegoś oficera nie zauważyło, to potrafił dla sportu z lekka obsobaczyć.
Ja mieszkałem przy al. Niepodległości róg Filtrowej i narzekałem, a… Marek dojeżdżał z Pruszkowa.

Marek Górski zegarmistrz

Zajęcia w studium były na rozmaitym poziomie, oficerowie też różni. Studenci nie traktowali tego zbyt poważnie i stale były jakieś „draki” lub wygłupy po których ich sprawcy lądowali u fryzjera, lub na przykład w domu by poprzyszywać guziki.  Afer z Markiem nie pamiętam, bo… pewnie ich nie było. Marek był poukładanym, spokojnym człowiekiem i raczej nie podpadał w wojsku.

Na studiach mieliśmy dwa obozy szkoleniowe, które studenci naszego Wydziału odbywali pod Wyszkowem i w  Olsztynie, w Oficerskiej Szkole Uzbrojenia. Po drugim roku były dwa tygodnie w Wyszkowie i po czwartym sześć tygodni w Olsztynie.”

Pokazane zdjęcia z Wyszkowa i z Wilczego Szańca zostały wykonane odpowiednio w trakcie szkoleniowego obozu po II i po IV roku. Które zdjęcie z której miejscowości można poznać po stopniach widocznych na pagonach mundurów.

Po studiach studenci odbywali regularną służbę wojskową. W przypadku Marka, ze względu na złamaną we wspomnianym powyżej wypadku rękę, został on z niej zwolnionym.

Rodzinny zakład zegarmistrzowski w Pruszkowie

Rodzinny zakład zegarmistrzowski został założony przez Henryka Górskiego – ojca Marka. Jego rejestracja w Powiatowym Cechu Rzemiosł Różnych w Pruszkowie nastąpiła w dniu 20 października 1947 roku.
Do roku 1966 mieścił się on przy ulicy Kościuszki 13, następnie został przeniesiony do lokalu na ulicy Bolesława Prusa 28.
Ze względu na chorobę nestora firmy od dnia 28.07.1971 roku, po zdaniu egzaminów zawodowych, firmę prowadziła jego żona – Zofia, którą oczywiście w miarę możliwości wspierał syn Marek.
W 1977 prowadzenie zakładu zegarmistrzowskiego przejął syn założyciela – inżynier Marek Górski.
Henryk Górski zmarł 28.07.1981 roku.

Marek Górski zegarmistrz

W działalności zawodowej Marek Górski dał się poznać jako wysokiej klasy zegarmistrz, który z sukcesem podejmował się napraw bardzo wymagających, tak nowoczesnych, jak i antykwarycznych zegarmistrzowskich wyrobów. Poza tradycyjnymi wówczas, wykonywanymi na najwyższym poziomie naprawami zegarów i zegarków mechanicznych i elektronicznych, w nowym zakładzie, w ramach działalności firmy znalazło się również wytwarzanie i montaż zegarów przestrzeni publicznej (tak mechanicznych, jak i elektronicznych). Jak wspominał Marek Górski zdarzało mu się także wykonywać duże zegary dla obiektów prywatnych.

Marek Górski zegarmistrz

Zegary mechaniczne były budowane oczywiście w oparciu o projekt ”zegara do ogólnego stosowania” powstałego na okoliczność budowy zegara na Zamku Królewskim w  Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz

W czasie swojej pracy Marek Górski wyszkolił 9 uczniów zawodu z których niektórzy po zakończeniu nauki pracowali w jego zakładzie. W czasie zegarmistrzowskiej prosperity, właściciela zakładu wspierało nawet 3 pracowników.

Marek Górski zegarmistrz

W październiku 1991 roku zakład „Zegarmistrzostwo – Górski” przeniósł się do nowej lokalizacji na Aleję Wojska Polskiego 25.
W grudniu 2017 roku prowadzenie zakładu zegarmistrzowskiego przejął syn Marka – Bartłomiej Górski.

Marek Górski zegarmistrz

Konserwator zegara na Zamku Królewskim w Warszawie i wielu innych zegarów przestrzeni publicznej

Od 2000 roku, Marek Górski – jako firma: „Zegarmistrzostwo – Górski” został konserwatorem i opiekunem zegara na Zamku Królewskim w Warszawie.
Bieżący monitoring zegara na szczęście nie dostarczał zbyt wiele pracy, bo mechanizm działał  nienagannie. Jednak dwukrotne w roku zmiany czasu, okresowe przeglądy mechanizmu, czy ewentualne interwencja po zgłoszeniach i obecność w trakcie wizyt specjalnych gości były obowiązkiem konserwatora.

Marek Górski zegarmistrz

Nie tylko przy każdorazowej zmianie czasu, w doglądaniu mechanizmu zegara Marka Górskiego wspierał go jego  nauczyciel i przyjaciel – Profesor Zdzisław Mrugalski.
W kolejnych latach aktywności zegarmistrzowskiej we wszystkich działaniach Marka Górskiego, uczestniczył także syn i następca Marka – Bartłomiej Górski.

Marek Górski najpierw samodzielnie, a potem wraz z synem Bartkiem konserwował i opiekował się wieloma zegarami przestrzeni publicznej. Były wśród nich oczywiście także te, w których budowie Marek Górski brał udział. Niektórych, ze względu na odległość nie był w stanie doglądać, ale zawsze miał je w swoim sercu i odwiedzał kiedy tylko było to możliwe.

Marek Górski zegarmistrz

Wielką przyjemność sprawiła mu sytuacja, gdy przy okazji wakacji znalazł się w okolicach Szczecina i odwiedził znajdujący się tam Zamek Książąt Pomorskich. Będąc z rodziną na dziedzińcu i przyglądając się zegarowi słuchał także, co o historii Zamku mówi lokalny przewodnik. Jakże wielką miał satysfakcję, gdy przewodnik przekazując informację o odbudowie Zamku i budowie zegara wskazując na Marka Górskiego powiedział: „… a tu właśnie mamy przyjemność gościć konstruktora i budowniczego zegara…”.

Marek Górski zegarmistrz

Zegar szczeciński odwiedził także w roku 2017, kiedy to tak zwane Warsztaty Zegarmistrzowskie odbywające się w ramach działalności Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, zorganizował w Szczecinie obecny opiekun zegara i przyjaciel Marka – Czesław Złotnik.
Marek Górski powiedział wtedy kolegom: „Bardzo się cieszę, że udało mi się przyjechać do Szczecina i zobaczyć zegar, który 40 lat temu tutaj stawiałem”.

Aktywny, emerytowany zegarmistrz i inżynier

Po przekazaniu zakładu w ręce syna – Bartłomieja Górskiego, Marek Górski cały czas pracował w zakładzie i wspierał syna we wszystkich zawodowych aktywnościach.
Okazjami do spotkania Marka Górskiego były wszelkiego rodzaju uroczystości i spotkania zawodowe w których chętnie brał udział dzieląc się swoimi zegarmistrzowskimi doświadczeniami.

Karol Roman, Marek Górski, Marek Biń
Karol Roman, Marek Górski, Marek Biń

Regularnie odwiedzał też „swoje zegary”, w tym w szczególności zegar na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz


Marek Górski brał udział w różnorakich spotkaniach rocznicowych i okolicznościowych organizowanych przez Zamek Królewski. Był on oczywiście obecny także na koncercie i prelekcji o odbudowie Zamku i budowie zegara zamkowego, które to w ramach wakacyjnych „Ogrodów Zamkowych” w roku 2014, w 40. rocznicę uruchomienia zegara, po wielu zgłoszeniach Profesora Mrugalskiego zorganizował gospodarz miejsca.

Marek Górski zegarmistrz

W trakcie odbywającego się na przełomie września i października 2017 roku Festiwalu Zegarów i Zegarków w Łodzi, Marek Górski i Marek Biń prezentowali wykonany wspólnymi siłami, w roku 2008 mechanizm zegara wieżowego i wygłosili prelekcję na temat historii zegara na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie.

Marek Górski zegarmistrz
Marek Górski zegarmistrz

Marek Górski brał także udział w warsztatach zegarmistrzowskich i dorocznych spotkaniach organizowanych przez założony przez wspominanego wielokrotnie Profesora Mrugalskiego i Władysława Mellera (autora niniejszej biografii) Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków.

Marek Górski zegarmistrz

Tak on sam, jaki jego firma mieli bardzo duże poszanowanie w gronie klubowiczów.
Chętnie brał także udział w sesjach naukowych organizowanych przez muzealników polskich.

Marek Górski zegarmistrz

Marek Górski dość regularnie spotykał się także w gronie absolwentów Wydziału Mechaniki Precyzyjnej. Uczestniczył, tak w organizowanych przez Koło Absolwentów rocznicowych zjazdach, jak i grupowo zwoływanych  nieformalnych spotkaniach koleżanek i kolegów.

Marek Górski zegarmistrz


W połowie drugiej dekady obecnego wieku, choroba zmusiła Marka Górskiego do zaprzestania pracy zawodowej, co nie spowodowało wcale zaniku zainteresowania zegarami, zegarkami, którymi z zawodową radością zajmował się przez całe swoje życie.

W czasie choroby, o zegarach i zegarkach chętnie rozprawiał odwiedzającymi go przyjaciółmi.
Ostatnie swoje lata Marek Górski spędził w domu u boku ukochanej małżonki Anny i najbliższej rodziny.

W lokalnej społeczności

W rzemiośle. Marek Górski od chwili przystąpienia w 1977 roku do Cechu Rzemiosł Różnych w Pruszkowie aktywnie pracował w jego władzach. Wyrazem zaangażowania mogą być choćby pełnione społecznie przez 2 kadencje funkcja Podstarszego i także dwie kadencje Starszego Cechu.

W latach 1998 -2001 pełnił funkcję Członka Zarządu Mazowieckiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, a w 1999 był Członkiem Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw.  


We władzach lokalnych. Przez dwie kadencje – od 1984 do 1990 roku pełnił funkcję radnego Miejskiej Rady Narodowej, a po pamiętnych, pierwszych wolnych wyborach do władz samorządowych, 27 maju 1990 roku, Marek Górski został wybrany jako radny Rady Miasta w Pruszkowie i pełnił tę funkcję do roku 1994.

Wyróżnienia i odznaczenia

Marek Górski był uhonorowany wieloma odznaczeniami, z których najważniejsze to: Złoty Krzyż Zasługi otrzymany w sierpniu 1984 roku, oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymany z rąk Prezydenta Polski.
Przez Krajową Radę Rzemiosła odznaczony został: Honorową Odznaką Rzemiosła, przez Zarząd Związku Rzemiosła Złotym Medalem imienia Jana Kilińskiego.
Uchwałą Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej  był wyróżniony Odznaką Zasłużony Działacz Ruchu Spółdzielczego.

Marek Górski zegarmistrz

Dowodami uznania dla działalności branżowej były także: „Złoty Laur” nadawany liderom rzemiosła i kupiectwa przez magazyn “Super Kontakty” i wyróżnienie ”Kupiec Roku 2006”.

Marek Górski zmarł w dniu 28. czerwca 2022 roku. Nabożeństwo żałobne zostało odprawione 4 lipca w kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Pruszkowie – Żbikowie i na tamtejszym cmentarzu parafialnym został on pochowany.

Władysław Meller
na podstawie materiałów rodzinnych i innych wskazanych w tekście dokumentów



[i] Sama nazwa patrona szkoły zniknęła niepostrzeżenie z jej dokumentacji w latach 50., ale w oczach wszystkich Pruszkowian przez cały czas była to szkoła z tym właśnie swoim patronem. Formalnie przywrócono imię Józefa Piłsudskiego w dniu 12.05.1990 roku.